Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Iznowunadszedłwrzesień,tymrazemwyjątkowo
kolorowy.Drzewazaszalałybarwami,jakbychciałyokpić
zbliżającąsięjesieńiudowodnić,żetenczasniemusibyć
ponury.WprawdziedlaWiktoriijużzawszemiałsię
kojarzyćznieodwracalnąstratą,aleteżcoroku
wydawałosię,żejestniecolżej.Tymbardziejżeteraz
oddychałazulgą,bouwolniłasięodwujka.Byłazresztą
jeszczetakmłoda,żekażdyzakrętżyciowytraktowałajak
przygodę,wyglądałazzaniegobardziejzciekawościąniż
zestrachem,bootorozpoczynałakolejnyetapiz
ogromnymoptymizmempatrzyławprzyszłość.
Okazałosię,żetoliceummiałowyjątkoweaspiracje:
chcieliwypuszczaćwświatmłodychludzi
wykształconych,oczytanych,kreatywnychiprzede
wszystkimmyślących.Wiktorianiemiałaczasu
narozpamiętywanieprzeszłości,tymbardziejżedyrekcja
okazałasięmałopobłażliwa.Podkoniecwrześnia
przyłapanodwóchchłopakównapiciualkoholuwparku,
strażmiejskanieomieszkałapowiadomićszkoły
idelikwencizostalinatychmiastrelegowani.Zdajesię,
żebyłotobardzoprzemyślaneposunięcie:ci,którym
naprawdęzależało,skoncentrowalisięnanadążaniu
zaprogramemnauczania.Abyłotegosporo,ponieważ
opróczzwykłychprzedmiotówdołożonoimpodwietrzy
godzinydzienniezajęćartystycznych,apodtodość
szerokiepojęciemożnabyłowrzucićwszystko,czyli
projektowanieubiorów,krawiectwo,lepieniegarnków,
metaloplastykę,malowanienaszkleitympodobne.
Wiktoriibardzosiętuspodobało,choćkoleżanki
zpokojuniespecjalnieprzypadłyjejdogustu.Może
dlatego,żeichprywatnerozmowydotyczyłytylko
iwyłączniechłopców.Tematskądinądinteresujący,ale
jeśliwysłuchujesiętychzwierzeńsiedemdniwtygodniu,
pomiesiącumożnamiećjużserdeczniedość.Może
gdybyWikamiaławtymczasieprzyjaciela,niebyłoby
totakienużące,aleniemiała.Naszczęścieinternatmiał
równieżogólnąsalkę,nazywanączytelnią,wktórej