Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notoimwkońcupokazałam,żedziecimasięnie
tylkoodświęta.
–Cozrobiłaś?
–Nicspecjalnego.Dowaliłamchłopakowi,bomnie
pociągnąłzawłosy.Rozpiździłamsalęchemiczną,
bomisiępomieszałyskładnikijakiejśmikstury.
–Takspecjalnie?
–Aco?Niechsiętrochępozajmująpotomkiem.Zaczęli
ichwzywaćdoszkoły,starymusiałbulićzaszkody.
Wkońcukazalimniezaprowadzićdopsychoterapeuty,
tomuwygarnęłam,żewdupiemamjegopomoc,
bomnienaniczymniezależy,tylkożebydowalićstarym.
–Icodalej?
–Zawaliłamsiódmąklasę.
–Apotem?
–ApotemwróciłaAnna.Bowiesz,onijąodesłali,jak
miałamjakieśdwanaścielat.Ijasięwściekłam,botylko
onasięmnąprzejmowała.Mówiłamdoniej„ciociu”,ale
mitegozakazali.WięcjakwywaliliAnnę,tochciałam
impokazać,ktoturządzi.
–Tęskniłaśzanią,prawda?
–Bardzo–przyznaławreszcieMagda.Wiktoriamiała
wrażenie,żebardzoniewielebrakuje,żebykumpelasię
rozryczała,alejednakzdołałaopanowaćemocje.
–Itoonamniewkońcuwyprostowała.Bojakwróciła,
tojanawetzniąniechciałamgadać.Zresztąjużniebyła
nianią,bowedługnichniepotrzebowałamopiekunki,
tylkozostałataką…służącą.Aletomądrakobieta,
doświadczona.Powolutkumnienapowrótoswajała.
Akiedyznowuzaczęłyśmygadać,uświadomiłami,żetak
naprawdętorobiękrzywdęsobie.
–ToonapodsunęłacitęszkołęwŁodzi?
–Tak,Cukiereczku.Itobyłświetnypomysł.–Magda
uniosłagłowęiklepnęłasiępoudach.–No,dośćtego
użalania.Nalewajherbatę,japonakładamnamciasta.
Dwatygodnieminęłyimjakzbiczastrzelił.Łaziły
pookolicy,oglądałyfilmynaogromnymtelewizorze,
opychałysięsmakołykamiiunikałyrodzicówMagdy,
cookazałosięniespecjalnietrudne.Ojcawciągudnia