Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wstawili!–Kobietazaśmiałasię.–Dzisiajodśnieżyłcałą
ścieżkęoddomudodrogi.
–Proszępozdrowićrodziców.Iniechtopanizostawi
–zabrałatacęipostawiłananiewielkimstoliku
–poradzimysobie.Dziękuję!
–Orany!Niewiedziałam,żetakteżpotrafisz
–powiedziałaWika,kiedyzakobietązamknęłysiędrzwi.
–Wielurzeczyomniejeszczeniewiesz,Cukiereczku.
AAnnazajmowałasięmną,kiedymoistarzybalowali.
–Co?
–Mójtatuś,potentatogrodniczy,dorobiłsięmajątku,
jaktomówiąnapietruszce,konkretnienakwiatach.
–Jakichkwiatach?–Wiktorianiebardzomogłapołączyć
wjednotęnieszczęsnąpietruszkęikwiatki.
–Różne:chryzantemy,pelargonieistotysięcy
jakichśinnych.Zaczynałodjednejszklarni,terazmaich,
kurwa,milion.Iciąglemumało!–wyplułazsiebie
Magda.
–Aletoniczłegoprzecież–próbowałatłumaczyćWika.
–Nibynie,tylkoimpalmajakaśodbiła.Widziałaśten
dom?Amojąmamuśkę?–Nieczekającnaodpowiedź,
kontynuowała:–Jaksięurodziłam,niebyłojeszczetak
źle,znaczytakdobrze.Obojepochodzilizewsi,alewtedy
tylkosłomaimwystawałazbutów.Ateraz…teraz
toimzlakierkówbanknotywystają.
–Nielubiłaśichnawetwtedy,gdyimtasłoma
wystawała?
–Niewiem,niepamiętam.Zarazpotemzjawiłasię
Annaitoonasięmnązajmowała.Bostarzymieli
wieczniejaknieobowiązkisłużbowe–palcaminakreśliła
wpowietrzucudzysłów–torauciki,bankiety,eventy,
spotkania,brydżyki…Aja–głosjejsięlekkozałamał
–nieistniałamdlanich.Chybażewdomubyłojakieś
przyjęcie,notowtedysięchwalilicóreczką,dziesięć
minutnasalonach,apotemwonznianiądopokoju.
Wiktoriaprzysiadłanałóżkuobokkoleżankiiobjęła
jązaramiona,bowydawałosię,żedziewczynazarazsię
rozpłacze.Opanowałasięjednakijejtwarzrozjaśnił
złośliwyuśmiech.