Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
blondloki,oczyoniezwykłymchabrowymkolorze
okoloneciemnymiigęstymirzęsami,zgrabnynosek
ipełneusteczka,któreażzachęcały,byskraśćimcałusa
–będziemymogłyprzebieraćiwybieraćwkandydatach.
CałaBydgoszcz,amożeicałaPolskalegnieutwych
stóp!
–Oj,Jadziu,głupieżartytrzymająsięciebie
–próbowałapowstrzymaćsiostręMaria.–Pozatym
tojeszczedziecko,pocojejmąciszwgłowie?Zresztą
czasyswataniadawnominęły.
–Wcaleniedawnoiwcalenieminęły–oburzyłasię
paniKucharska.–Durnebabyulegająporywomserca,
mądrekierująsięrozumem.
–Amiłość?–spytałanastoletniawówczasWika.
–Miłość,mojedziecko–odpowiedziałaciotka–jest
wymysłemgrupykretynek,którepisząoniej,żeby
zarobićnanowegacieikotleta.
–Alejawidziałamtakifilm…–chciaławtrącić
dziewczynka,którąpowstrzymałazdenerwowanamatka,
pokazując,żeniepowinnasięodzywać.
–Afilmytokręcąmądrzyfaceci,którzywyczuwają
interesnaodległość.Zwęszyli,żenatakichidiotkach,
cotowierząwmiłośćdogrobowejdeski,najłatwiej
zarobićkasę.
–Oj,przesadzaszchyba,Jadwigo!–Mariapróbowała
niecozłagodzićwypowiedzisiostry.
–Nieprzesadzam,jatowiem.Iwiesz,cojestwtym
najgorszego?–zadałapytanie,alewcalenieczekała
naodpowiedź.–Nieto,żetakieprodukcjepowstają,
bowieluludzimaztegoniezłepieniądze,aleto,
żebandaniedorosłychdziewuchnaoglądasiętego
badziewia,apotemżyczysobie,rozumiesz?,życzysobie
naśniadanieLeonardodiCaprioalboinnegoBrosnana,
cobyznimiśmigaćjakimśjachtemalboinnym
porszakiem.Atowierutnabzdura!Takichfacetówniema:
chłopwracazroboty,tochcemiećwdomuspokój,
dzieciakiogarnięte,obiadpodany,awnocy…–Tuciocia
zreflektowałasię,żedyskusjiprzysłuchujesiędziecko,
więcskończyłaniecoinaczejniżzamierzała–awnocy