Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toonsięchcewyspać,anieserenadypodoknemwyć.
–Boże,jesteśokropna!–oburzyłasięMaria.
–Cukiereczku,idźsiępobawićalbopoczytać,bociocia
madziśchybazłyhumor.
–Apewnie–poparłasiostręJadwiga.–Idź,poczytaj,
bożycietoniebajkaipotrafidokopać.
KiedyWiktoriaopuściłapanie,starszasiostrawystawiła
nastółkieliszkiikarafkędomowejnaleweczkinadereniu.
Zaoknemwiatrurządzałzawody,któredrzewoszybciej
ogołocizliści.Szarpałgałęzie,przyginałjedoziemi
iukładałzłocisto-czerwonepatchworkinabrudnych
ulicach,bypotemjednympodmuchempoderwać
jedotańcaizmienićnachwilęwwirującebaletnice.
Kręciływięcpiruety,składałyukłony,ażwreszciepadały
zmęczone,zszargane,tonącwkałużachibłocie.Nieliczni
przechodniepróbowalichronićsięprzeddeszczem,ale
wtedyzłośliwewietrzyskopokazywało,ktoturządzi,
wyrywającimzdłoniparasole.Ludziestawialikołnierze,
wciskaligłowęwramionaitruchcikiemuciekali
dodomów,byrozgrzaćciałoiduszęciepłąobecnością
kogośbliskiegoiherbatązsokiemmalinowymicytryną.
–Nototerazmów,cocięgnębi–zarządziłaMaria.
–Tenskurwysyn,Jerzy,znowusobieznalazłjakąśzdzirę
–wypaliłacałkiemgłośnoJadzia.
–Cii!–Mariazerknęłaniespokojnienadrzwi,zaktórymi
zniknęłaprzedchwilącórka.–Skądwiesz?
–Jazawszewiem.
–Tak?Tooświećmnie,bomożeimniesiękiedyśtaka
wiedzaprzyda.
–Kpijsobie,kpij,możesz,botentwójpantoflarz
przypisanydociebiejakpiesdołańcucha.
–Nowiesz–oburzyłasięMaria–tylesięterazmówi
otym,żebynietrzymaćpsównauwięzi,atymojego
Jankachceszjeszcze…
–Weźprzestań,przecieżwiesz,ocomichodzi.
–Wiem,wiem,niezłośćsię.Nodobra,mówdalej.
–Jeślifacetcodrugąnocdomagasięodciebie
spełnianiaobowiązkówmałżeńskich,tomaszpewność,
noprawiepewność–poprawiłasięzaraz–żenieistnieje