Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczebardziejpoprawej–supermarketbudowlany,ale
nietakiwielkijakzwykle.Polewejbyłyciuchyibuty,
azupełnieztyłujakiśsklepsportowy.Kiedysięjuż
weszło,zaplecamimiałosiędługągalerięhandlową
zesklepamizperfumami,ciuchami,dżinsami,
kosmetykami,fastfoodem,telefonamikomórkowymi,
bankiem,znowubutami–nawetsklepzestanikami.
Wśrodkubyłogorzej,niżsobiewyobrażałem.Jakby
przezcentrumprzeszłostadowściekłychpawianów.
Wsklepachtylkoniektóreszybybyłycałe.Napodłodze
leżałyjakieśbutyniedopary,walałosięszkło
zpotłuczonychflakonówperfum,rozprutefoliowetorebki
ryżuikaszy,pomieszanezpotłuczonymibutelkami
zjakimśsyropem,szkłemzflaszekpowyborowejiinnych
wódkach,rozdeptanymibutelkamiPET…Unurzanewtym
zalegałynapodłodzemałedżinsyistaniki–widać
rabusiomniepasowały.
–Jakzwierzęta,kurwa,jakzwierzęta…–powiedział
zewstrętemPrzemekipodniósłdżinsy,wktórektośwbił
meselzesklepu.–Widaćpoto,abyniktjużznichnie
skorzystał.Kazioznalazłprzewróconybankomat,
doktóregowyraźniestaranosiędobraćwszystkim,
cosklepbudowlanymiałnaskładzie.Nieudałosię
–wielkiżelaznysłupbyłpoobijanyipowgniatany,alenikt
gonieotworzył.
Jasamwidziałemkartonzdamskimimajtkami,
doktóregoktośwalnąłwielkąkupę,chybawbezsilnej
złości,żenanicmusiętakitowarnieprzyda…To,
cotutajrabowało,gorszebyłoodnajbardziejzapitego
menelstwawnajwiększejdziurzewPodlaskiem.
–Niepodnościeniczegozpodłogi,cholerawie,kto
tutajtesklepyrozpruwał,możnajakiegośsyfadostać!
–zawołałzaniepokojonyKazio.
Aninamtobyłowgłowach.Potym,cozobaczyliśmy,
straciłemnadzieję,żeznajdziemycokolwieknadającego
siędojedzeniaczypicia.Mimotoweszliśmy
dosupermarketu.
Odziwo,bałaganisyfbyłtammniejszy,widać
szabrownictwowiedziało,pocoidzie.Oczywiście