Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sześćizostawiajączasobągrobowąciszę,skierowałemsięschodami
napierwszepiętro.Podrodzerozglądałemsiępohotelu,któremu
jeszczebrakowałodokrakowskiegostandardu,aleoczamiwyobraźni
jużwidziałem,jakwielebędęwstaniezmienić.Mimowszystko
czułemcośnawzórekscytacji,żepostawionoprzedemnątakie
zadanie.Lubiłemwyzwania.
Wszedłemdopomieszczenia,którenajakiśczasmiałosięstać
moimdomem.WKrakowiemogłemmieszkaćwswoimmieszkaniu,
tutajniemusiałemniczegowynajmować.Zresztąwcaleniechciałem
sięzabardzoprzywiązywać.Głębokowierzyłem,żezrobięswoje
ibędęmógłwrócićnadawnyteren.Musiałemtylkoudowodnić
Śliwińskiemu,żeźlemnieocenił.
Wyszedłemnabalkon,gdziewidoknaNosalrozbudziłwemnie
pozytywneuczucia.Odzawszegórskikrajobrazdziałałnamnie
kojąco.Wystarczyłojednospojrzenie.Jedenwdech.Tobyłimpuls
dotego,bypoczućrespektprzedżyciem.Majestatycznośćipotęga.
Górytomiały,inikomunigdynieudałosiętegoosiągnąć.
Pochwiliwróciłemdośrodkaiodrazuskierowałemsię
dołazienki.Zrzuciłemzsiebieubraniaiwszedłempodprysznic.
Poodświeżeniuowinąłemsięręcznikiemipobiegłempotelefon,który
nieprzerwaniedzwoniłoddziesięciuminut.
Tak?
PanieKalicki.Rozpoznałemgłoschłopakazrecepcji.Był
wyjątkowoskrzeczący.Chciałemtylkopoinformować,żezagodzinę
ktośprzyniesiepanuwszystkiepotrzebnerzeczyorazgarnitur,który
panwcześniejzamówił.Wzwiązkuztym,żepracęrozpoczynapan
jutro,dzisiajchcielibyśmyzaprosićpanadohotelowejrestauracji.
Jasne.Dziękujęodpowiedziałemiprzerwałempołączenie.
Owiniętyjedynieręcznikiempodszedłemdowiszącejprzydrzwiach
kurtkiiwyjąłempaczkęfajek.Stanąłemnabalkonie,gdziechwyciłem
wpłucarześkiepowietrze,apotemdoprawiłemjenikotynowym