Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Patryku–zacząłem,arecepcjoniścispojrzeliposobie.–Kiedy
oddajeszgościowidowódosobisty,niemożeszkłaśćdokumentuwtaki
sposób,żeklientznajdującysięobokwidziwszystkiepoufnedane.
Aty,Sławku–zwróciłemsiędodrugiegozmężczyzn–przewracać
oczamimożeszconajwyżejwmomencie,gdytwojadziewczyna
odmówi…–Zaśmiałemsięizrezygnowałemzprostackiegożartu.
Wśródstarejekipyjeszczebyprzeszłocośtakiego.Wtejsytuacji
musiałembyćbardziejostrożny.–Niemożesztakreagować
naodmowęgościa.Niepowinieneśsięzachowywaćtakjakteraz.
–Przesunąłemponimwzrokiem.–Twojepowiekidrgają,aoddech
zdajesięprzyśpieszony.Czyjaciebiewystraszyłem?
–Niechzgadnę.–Patryknabrałpowietrzaiodważyłsięodezwać.
–PanKalickiMichał?
–Nowymenedżer…–dopowiedziałSławek.
–Wewłasnejosobie–odpowiedziałemzuśmiechemiczymś
nawzórdzikiejsatysfakcji.–Mojaobecnośćwyjdziewamnadobre.
Odepchnąłemsięodblatuiwyczekującouniosłembrwi.
RudowłosySławekpodsunąłmikartędomojegopokoju.Obajnie
wyglądalinazadowolonychzsiebie.Spodziewalisięmnie,ajednak
dalizłapać.
–Bardzoprzepraszam,panieKalicki.–Tesłowazabrzmiały
dwuznacznie.Liczyłnaułaskawianiealbochociażnadrugąszansę.
Taknaprawdęniewiem,dlaczegotakbardzosięmnąprzejęli.Być
możektośimnaopowiadałomniejakichśbzdur.–Czypotrzebujepan
pomocyzbagażem?–Uniósłrękęwkierunkuportiera.
–Nietrzeba.–Zatrzymałemmężczyznęgestemdłoni.
–Najpóźniejjutrodotrzetutajkurierzmoimirzeczami.Niechktoś
mijewtedydostarczydopokoju.
–Oczywiście.
Zerknąłemnatekturoweetuizopisanymnumerempokojudwieście