Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
isłabe.Ostentacyjniechwyciłemleżącegopomojejprawejstronie
laptopa.Zerknąłemnakażdegozosobnaipróbowałemzarejestrować
jaknajwięcejszczegółów.Zastanawiałemsięprzezchwilę,czyodrazu
powinienemzadzwonićdoŚliwińskiegoipoinformowaćotym,
żemenedżer,któregozastępowałem,tonajwiększahotelowapizda
pojakiejprzyszłomipoprawiać,czymożepowinienemmieć
towdupie.Tenhotelmiałbrakiwkażdymmożliwymaspekcie
izamierzałemzrobićwszystko,byudowodnićŚliwińskiemu,
żeświetniesobieradzęnastołku,naktórymmnieposadził.Chciałem
prędzejczypóźniejwrócićdoKrakowa.Zakopanemiałobyćtylko
potrzebnymelementemitratwą,zapomocąktórejmiałemwrócić
naswójjacht.
Otworzyłemkomputerigdyzacząłemwpisywaćhasło,pracownicy
wyczekującowpatrywalisięwmojątwarz.Uniosłembrwiiwskazałem
oczaminadrzwi.Eureka!Jedenznichwstał,apotemreszta
wyskoczyłazgabinetujakpoparzona.Pokręciłemgłowąiodczytałem
jedenzdziesięciunowychmaili.Śliwińskinapisałmizsamegorana,
żemocnotrzymazamniekciukiiwierzy,żewszystkosiępoukłada.
Japierdolę.Onnaprawdętraktujemniejakdzieciaka.Wstałem
iwypuściłempowietrze,gdyspostrzegłemrozwalonądokumentację
pocałymstole.Czekałamnienaprawdęciężkaprzeprawa,alecały
czaswmawiałemsobie,żedamradę.Pokolejnejkawienapewnodam
radęmruknąłemponosem.Wyszedłemnakorytarz,gdziespotkałem
dwiepokojowewalczącezjakimściężarem.Podszedłemdonich,
rozpiąłemguzikwmarynarceiprzywitałemjezuśmiechem.
Odpowiedziałyispeszoneopuściłygłowę,ajabezsłowapomogłem
imzanieśćdomagazynudwaciężkieworki.Podziękowałymi,
ajapoprawiłemstrójiodszedłem.Usłyszałem,jakdosiebieszepczą.
Zrobiłemnanichwrażenie,aprzecieżniezbytmusiałemsięwysilić.
Tonietak,żemiałemsięzajakiegośpieprzonegoboga,bodaleko
midoniego.Napierwszyrzutokanieróżniłemsięzupełnieniczym