Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
trudnosięgojąipiekąniedowytrzymania.Drzazgipod
paznokciami,drzazgiwdłoniachikolanach.Itaskóra
narękach,którawkońcuprzeistoczyłasię
wwymarzonątwardąskorupęniedozdarcia.
Niemodnąnasalonach,budzącądrwinęnatwarzy
wymuskanychjapiszonów,aletutajniezbędnądożycia.
Beztejskorupyniemaczegoszukaćpolskiwyrzutek
naobczyźnie.Bezniejjestkaleką,atymniktsięnie
przejmuje.Ktoniepracuje,tenzdychazgłodu,
bokażdymacoinnegonagłowieniżwspomaganie
leniwego,nielegalnegoPolaczka,któremuniechcesię
robić.Takiświatijeślikomuśsięniepodoba,tojego
problem.
Minąłmiesiąc,minąłidrugi,itrzeci.Harówka.
Czasemdzień,czasemparędniwolnego.Widząc,ilesię
przeztenczasnauczył,Pawełniemógłwyjśćzpodziwu.
Nabudowieczułsięjużjakjakiśczłowiekorkiestra.
Złotarączkaodwszystkiego.Toumie,tamtoumie,
tojużsamzrobiiztymdasobieradę.Ech,pojętna
bestiaztakiejistotyludzkiej.Kiedymusi,touczysię
kolejnychumiejętnościszybciejniżtowarzyszącego
imsłownika.Gdybyodjutrakazalimuzacząćpilotować
samolot,teżbysięzgodził.GdybyRuncprzyszedł
ipowiedział:Odjutramniewoziszhelikopterem
powiedziałby:Spoko.Nieważnecowolant,coorczyk,
coprzepustnicadamyradę.
Palermowciągnęłogojakbagno.Najmniejszyjego
szeptnieuchodziłjużjegouwadze.Uczyłsiępilnie,
aStachuRuncbyłdoskonałymnauczycielem.Długo
trwało,nimporazpierwszyodezwałsiędoniegojak
doczłowieka,aniedorobola,alewkońcusięstało.
Odliczyłdziałkęzaskończonąrobotę,poklepał
poplecachiwymruczałzledwiewidocznym
uśmiechem:
Będązciebieludzie,Paolo.Dobrzerobisziniegłupi
jesteś,alewiesz,comisięwtobienajbardziejpodoba?
Niewiesz?To,żewiesz,cotozasady,Paolo.Tojest
najważniejsze.NaSycyliizasadytoważnarzecz,