Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieważne…Niechmanawetzeza,krzywenogiityłek
wielkijakstodoła,aleniechonaniebędziegłupia.
Głupiebabyaseksualne,stary.Niemanicgorszego
niżgłupiakobieta.Przytakiejtominawet,stary,nie
staje.Razspróbowałemiczułemsię,jakbymtozowcą
robił.Jakjakiśpieprzonyzoofil,cokozęobraca.Rozum,
stary!Tonasodróżniaodzwierząt!Głupiejbabynie
tknę,choćbywyglądałajakzrozkładówki„Playboya”.
Takiemamzasadyijuż.Żadnychgłupichbab!
DlategokołopołudniaMarekzasnął.Niemogąc
ścierpiećtegonieznośnegoszczebiotu,zastosował
metodęnaprzespanieinajwyraźniejznowubył
szczęśliwy.Pawełteżspróbował.Nawetmusięudało,
aleilemożnaspać,docholery.Obudziłsięjakiśczas
temuimimousilnychstarańniedałradyzasnąć
ponownie.Męczyłsięokropnie.Niebyłortodoksem
imożeniemiałbynicprzeciwkomałemufiki-miki
zjednąztychmłodszych,zwłaszczazmniejsząAnią,ale
słuchaćichjużniemógł.
Azaoknaminiemieckanudaniewiadomokiedy
zamieniłasięwnudęfrancuską.Lanuda,lamonotonia,
larefąfęfafa.Wszędziewkołokrajlażabilaślimaków,
awśrodkuonisłowiańskaenklawaupchnięta
wzdezelowanymbrudnokremowymtransicie.
Podwieczórdojechalinamiejsce.Wpierwszejchwili
trudnoimbyłowtouwierzyć,alenieznoszący
sprzeciwugłoskierowcyniepozostawiałwątpliwości:
Nojuż.Wysiadać!
Nocopan?Jajapansobierobi?Tożtojakiś
francuskiwygwizdów!
Panie!Niemędrkujpan,wiem,comówię!Azresztą
popatrzcie,jużdowasjedzieszefostwo.
Wysiedli.
WietrznaNormandia.Wkołopolaisadyjakokiem
sięgnąć.Jednawąskaniteczkaasfaltupohoryzont
inowydomnanajbliższedwamiesiące.Czworakidla
niewolników.
Slavi
Słowianinniewolnikzwyboru.