Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Otym,żeprzyjeżdżasz.
–Zadzwoniędoniej,oczywiście.–Honorataodwróciła
się,abyniepatrzećcórcewoczyiusiłowałaszybko
zamknąćwalizkę.Próbatajednakokazałasię
bezskuteczna.
–Cośsięstało,przecieżwidzę.–Córkaniedała
zawygraną.–Chybaniejesteśwciąży?
–Nie,nie!–zaprzeczyłagwałtownieHonorata,
zadowolona,żechoćrazmogłapowiedziećprawdę.
–Możeszkoda–zawyrokowałacórka.–Miałabyś
wreszciejakieśsensownezajęcie.Atakpijesz.Starzejesz
się.Ityjesz.
–Spóźniszsiędoszkoły.–Honoratapoczuła,żecoraz
bardziejsięspieszy.
Znówspróbowaładomknąćwalizkę.Pokolejnej
nieudanejpróbiepoczułateż,żezaczynasiępocić.
Atoniebyłoprzyjemne,zupełnienie.
–Pococitencaływyjazd?–nieustępowałacórcia.
Widaćbyło,jakbardzotroszczysięomatkę.–Czego
cibrakujewdomu?
–Potrzebujękonia,niegulaszuzkonia–jęknęła
Honorata,usiłującwpopłochuprzypomniećsobie,czyj
toaforyzm.
Ponieważniktnieprzyszedłjejnamyśl,doszła
downiosku,żechybasamawymyśliłatęsentencję.
Atoznaczniepoprawiłojejhumor.Tymbardziej,
żepotakwnikliwymstwierdzeniuFrankazamilkła
nadłużej,prawdopodobnieusiłującznaleźćcoś
sensownegonatakie
dictum
.
Honoratawyrzuciłaparęrzeczyzwalizki,nachybił
trafił,inareszcieudałosięjądomknąć.Zasunęłazamek