Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pierwszejmłodości;twarzmiałaprzekwitłą,zśladamiburzliwychnocy
iniejednejmiłostki.Obokmłodegowytwornegolowelasatymbardziej
tosięuwydatniało.
Nawidokmłodejparyhrabiaskryłsięwkrzewachgęstorosnących
obokdrogi.Dopierogdyminęligomłodzi,zatopieniwożywionej
rozmowie,poszedłpośpieszniewstronęzamczyska.
Wdolinieleżałyjużgłębokiecienie,alewysokiepokrytepowojem
ścianyzamkuskąpanebyłyjeszczewpotokachsłońca.Myślihrabiego
odwczorajszegodniatakczęstokrążyływokółtychmurów,iżmiał
terazwrażenie,jakbytubyłostałejegomiejscepobytu,aterazwracał
znowupodłuższejnieobecności.Filomenęzastałnapodwórzu;
rozłupywałasiekierąnawielkimpniujakąśzeschłądeskę;widocznie
szykowałaopałdokuchni.Teraz,wświetlesłonecznym,sukniajej
wydałamusięjeszczenędzniejszaniżwczoraj;sprawiałomutopewną
przykrość,boprzecieżwswychsnachwystroiłjątakczarownie…
Przezkilkachwilspoglądałnaniąwmilczeniuiniezadałpytania,
którecisnęłomusięnawargi.
Widocznieprzeczuła,ocochcezapytać,gdyżodpowiedziała:
–Niemajeszczeojcawdomu.Niewiemteż,kiedywróci.
Powiedziawszyto,zabrałasięznowuspokojniedoswejroboty.
–Jestemzmęczonydługimmarszem.Czywolnomitutrochę
wypocząć?–spytałwreszcieinieczekającnaodpowiedź,usiadł
nazbutwiałejławiepodmurem.
–Adokądojciecposzedł?–zapytałpochwili.
–NastrzelnicędoLany.
–Czyczęstobawipozadomemprzezszeregdni?
–Jaksięzdarzy.MożezLanyudasiędoBolzano,boitammasię
odbyćstrzelanieznagrodami.
–Anieprzykrocitusamej,Filomeno?
Spojrzałananiego,jakbynierozumiaławcaletegopytania,inic