Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Towszystkoniebyłodociebie,adolosu.
—Takmisięwłaśniewydawało—odpowiedział,dalej
bezjasnego.
—Nadrugiraznieukrywajprzedemnątakichrzeczy.
—Właśnieżeukryję.Jakdługobędęmógł.
—Możejeszczecośukrywasz?
—Może—tojużbyłozjasnymnahoryzoncie.
—Animisięważ!
—Jeślimiałabyśbyćszczęśliwszachoćjedendzień…
—Teżmisposóbnaszczęście.Kłopotamitrzebasię
dzielić.Tylkotakizwiązekmasens.
—Aleczywszystkimi?Chybatylkotymi,zktórymi
człowiekniejestwstaniesamsobieporadzić.
—SzkołababkiAleksandry,co?
—Zgadzasię.Mamzresztątakijedenkłopot…—tojuż
byłobardzojasneibardzoznaczące.—Porozwiązujemy
gorazemwsypialni?
—Akurattam?—droczyłamsię,zupełniezapominając,
jakniewieleztegocałegozawodowegozawirowania
zdradziłmiPaweł.
—Będzienajwygodniej.
4
—Naprawdęzamierzasztumieszkaćnastałe?—Aga
wreszciebyłatrzeźwaipoważniejsza.
—Naprawdę.
—Tomusiszznaleźćtujakichśfajnychludzi.Paweł
imiłośćtozamało.—Opowiedziałamjejwczorajonim
toiowo.—Dzieckototeżzamało.Zawrocierównież.
Musiszmiećkawałekwłasnegożycia.Choćbytaki
maluśki.—Zaśmiałasię,odgryzającodmaślanej
bułeczki,przyniesionejprzezJóźwiakową,wcale
niemaluśkikęsik.
—Wteoriitotyjesteświelka.Jakzpraktyką?
—Różnie.Aledoceń,żewyprzedzamcię
wmałżeństwieoparęlatimogęcisłużyćbezcennymi
radami.
—Zgłoszęsiępoślubie.