Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
choćbystopniupowiązanebyłozmodą.Godzinami
szkicowałsuknieigarnitury.Potrafiłspodziemi
wydobywaćnajróżniejszemateriały,zktórychpotem
powstawałyniepowtarzalnestroje.Niepowtarzalnenie
tylkodlatego,żeróżniłysięodubrańnoszonychprzez
większośćmieszkańców.Bennigdy,aniwtedy,aniteraz,
nieuszyłdwarazytegosamego.Wszystko,cowyjdzie
spodjegoigły,jestjedynewswoimrodzaju.Jeden
egzemplarznacałyświat.
Ducosszybkimruchemobróciłgłowęiwbiłwemnie
paręjasnoniebieskichoczu.
–Gdychłopakmiałczternaścielat,ojegotalencie
zaczęłorobićsięgłośno–ciągnął–azorganizowanaprzy
szkółceniedzielnejskromnaszwalniastałasięjego
drugimdomem.Iwtedydawnouznanyjużzazmarłego
nawojnieojciecBenjaminawróciłdodomu.Byłprostym
człowiekiem,żołnierzem,awjegoświeciemiejsca
starczałotylkonadwakolory.Czarnyibiały.Nieuznawał
odcieniszarości.Gdytylkodowiedziałsię,czymzajmuje
sięjegosyn,postanowiłrozwiązaćproblemraz,a
skutecznie.
–Jeślichcesznazywaćsiebiemężczyzną–powiedziałem
zgoryczą–musisztrzymaćsięzdalaodpracydlaciot.
Danielbyłspostrzegawczy.Iumiałczytaćmiędzy
wierszami.
–Staryskatowałchłopaka.Myślę,żenawetbardziejniż
chciał.Alefaktfaktem,Benwylądowałwszpitalu,jak
nazywanowtedyprowadzoneprzezKościółumieralnie,w
strasznymstanie.Połamanarękabyłajegonajmniejszym
zmartwieniem.Tyleże,przyjacielu,ludzie,którzyznaleźli
siędwakrokizaczerwonąlinią,jeśliwogólemądrzeją,
tozawszenakrótko.Zojcem-żołnierzembyłotaksamo.
Benjaminwyzdrowiał,stanąłnanogiidalejżył
marzeniami,któreterazmógłjużtylkoprzelewać
napapier,szkicującponocach.Ojciecnatomiastnadal