Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
golał.Aświatdalejsiękręcił.Ot,kolejnahistoriazżycia
prowincjonalnegomiasteczka.
–Alewkońcuojciecprzesadził...możepotym,jak
schlałsięzkumplami–zgadywałem–icośwchłopaku
pękło.
–Niewstawałzłóżkaprzeztrzydni.Agdywstał,zabrał
zdomujedzenieinapiechotęposzedłdoEdynburga.
Chciałzacząćżycienanowo,alemyśl,żeojciecmoże
dopaśćgoitam,niedawałamuspokoju.Zatrudniłsię
jakopopychadłomagazynierówwdokachtylkopoto,
bywyczekiwaćokazji,któraprędzejczypóźniejmusiała
nadejść.Itakpotrzechmiesiącachpracyorazukrywania
sięprzedurojonympościgiem,udałomusię
niezauważenieprzeniknąćnastatekpłynącydoRzymu.
–DoRzymu?Nastolatekbezpieniędzyijęzyka?
–Namiętności,atymzpewnościąbyłoijestdlaniego
krawiectwo,niekierująsięlogiką,przyjacielu.TyleżeBen
doRzymunigdyniedopłynął.Załogastatkuwypchanego
pobrzegiduńskimiosadnikami,którzyzaostatnigrosz
płynęlidomiejscamającegozapewnićimlepszeżycie,
natrafiłananiegonaotwartymmorzu.Razemztrzema
innymirozbitkamidryfowałuchwyconydeskinależącej
kiedyśdokadłubastatku„
L’ombradelvento
”.Niewiem,
ileczasuspędziłwwodzie,alemarynarzewciągnęli
napokładodwodnionywrakczłowieka,którypotrzebował
miesięcy,byponownienabraćsił.
–Towtedysiętak...zmienił?
–Niewiem,Gino,alejeślimiałbymzgadywać,z
pewnościątapodróżodcisnęłananimswojepiętno.Czy
piętnowiększeniżtootrzymanewprezencieodojca,nie
wiem.Iżadenznassięniedowie.Pewnymjest
natomiast,żestawiającpierwszekrokinaulicachAtlantis,
zachowywałsięjużtak,jakzachowujesiędodziś.
Naniecałąminutęwpracownizapadłacisza,Daniel
oddychałmiarowo,jakbyznówubierałmyśliwprecyzyjne