Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Matkapoklepałająporamieniu.
–Daszradę,Basia.Ktojakniety?Mamodłożonetrochę
pieniędzy.Dołożęcinatepanele,płytkiicotamjeszczetrzeba.
Aterazwracajmy.Nogimnieboląizapomniałamlekarstw.Pozatym
chciałamzdążyćdokościołanasiedemnastą.Tyteżbyśsięprzeszła.
Baśkaprzewróciłatylkooczami.
Gdyzamykałamieszkanie,otworzyłysiędrzwinaprzeciwko.
Wproguukazałasięgłowasąsiadki,którąwidziałanapogrzebie.
Pamiętałajązwizytuciotki.Czasemwpadałanakawę.
–Dzieńdobry–przywitałasięZajda.
–PrõwdãEwusiagŏdała,iżeszwestrze6zapisałapōmiyszkanie
wfamiloku–odezwałasiękobieta.
Niewiedząc,coodpowiedzieć,Baśkatylkosięuśmiechnęła.
–Noidobrze,bŏłachsie,iżesiejakeśchachary7wkludzōm8.
–Przyjadęzatydzień.Jakbyco,proszędzwonićdoMarcina.
Mapanidoniegonumertelefonu?
–Ja,mŏm.
KobietajeszczesięjejprzyglądałaiBaśkaczuła,żezachwilę
padniepytanieojejstancywilny.
–Dozobaczenia–pożegnałasięszybkoizbiegłaposchodach
domatki,któraczekałaprzedbudynkiem.
CelinaZajdagawędziłazdwiemanastolatkamisiedzącymi
namurkuprzedkamienicą.Podrugiejstronieulicymieściłasięszkoła.
Uczniowiewylewalisięzjejotwartychnaościeżdrzwi.
–Jedziemy?–zapytałamatkę,którazdawałasięjejniezauważać,
pochłoniętarozmową.
–Już,Basiu–odpowiedziałaiwskazałanajednązdziewczyn.–