Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sobiesprawę,żejestjużpołudnie.Fachowiec,zktórymumówiłasię
nawycenęłazienki,stałnawycieraczce.Mężczyznaomiótłłazienkę
krytycznymwzrokiem.Zajdapokazałamunawyświetlaczukilka
projektów,którymisięinspirowała.Wyciągnąłmiarkęipoprzykładał
jąodniechceniadościan.
–Tenstaryjunkerstobędziedowymiany?
–Tak,oczywiście.Zamontujemynowy.
–Hydraulikętrzebanowązrobić–kontynuowałfachowiec.
Baśkaprzyglądałamusięzzaciekawieniem.Nietakwyobrażała
sobiebudowlańca.Facetbyłubranyweleganckiespodnieiniebieską
koszulę.Miałstarannieprzyciętąbrodę,zapewneubarbera.
–Osiemtysięcy.
Stanęłajakwryta.
–Plusmateriały.Jeżelimamprzywieźćsanitariatyiinnerzeczy,
zwrotkosztówtransportu.
Zajdazagryzławargi.
–Dlaczegotakdużo?Niezajmietopanuwięcejniżtydzień.
Mężczyznapogładziłsiępobrodzie.
–Drogo?Akiedyostatniokorzystałapanizusługfachowca?
Rozłożyłaręce.Miałrację,nawetniepamiętała.Gdyjejojciec
czegośniepotrafił,pomagałimsąsiad.
–Niestaćmnienapana.
–Taniejpaniniktniezrobi.Cenyidąwgórę.
–Jarozumiem,aleosiemtysięcyzatydzieńroboty?Niemamtyle.
Mężczyznawzruszyłramionamiiskierowałsiędowyjścia.Baśka
sięgnęłapopierwszegopapierosa.Czułasiępodłamana.Łazienkinie
zrobisama.Musiałabymiećzgrzewarkędorur.Łatwocośzrobićźle.