Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Alojz,tyniyrōbnŏszabozna12,botakemōmyczasy,
conawszyjskotrzadŏwaćpozōr–odparłMarcin.
Baśkaspojrzałanasunącywolnopociąg.Starałasięodrzucić
informację,którąprzedchwiląusłyszała.Obiecałasobie,żechociaż
podczasurlopuodpocznieodbrudówtegoświata.
–Toprzykre–skomentowałalakonicznie,niechcącpodejmować
tematu.
–Ty,dziołcha,robisznapolicyji?–dopytywałnajmłodszy
ztowarzystwa.
–Aco,uwasbabyniepracująwtakichzawodach?
–MojaszwestrarobiwStrażyMiejskiej,takiymmysłowickim
FBI.
Wszyscysięzaśmiali.
–Tomusifajnŏdziołcha–odpowiedziała,próbującnaśladować
ichśląskągadkę.
Dalszarozmowakrążyławokółlokalnychspraw,októrychZajda
niemiałapojęcia.PrzeżywanoremontParkuZamkowego,wktóry
miastozainwestowałogrubemiliony.Trzechmężczyznpracowało
wkopalniMysłowice-Wesoła,więcsiłąrzeczywkońcuzaczęlimówić
iotym.
–Fedrujymynatyjścianiejużôdtydnia13.Kamynia
jezatela14–relacjonowałwujekAlojz.–Dalimimodygopod
flyjgã15.Gôwniŏrzpsincoumiy.
Niewielerozumiejącztychopowieści,Baśkapożegnałasię
iposzładosamochodupoostatniątorbęzubraniamiikosmetykami.
Jutrozaczynaremontimusisięwyspać.Stojącprzedpassatem,
zwróciłauwagęnatablicęinformacyjną.Podeszładoniejiurwała
kartkęztelefonemzogłoszeniaotreści:„Wykończenia,łazienki,