Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wiesz,żezawszemogępopilnowaćNoaha.Mieszkamynatej
samejulicy.Wystarczy,żepoprosisz,Andie.
Kiwamgłową,wdzięcznazajejżyczliwość,aleszybkoodwracam
wzrokodtychciemnychoczu,którezdająsięażwwiercaćwmoją
duszę.Podchodzędolodówkiiwyjmujękanapkęzmasłem
orzechowymidżemem.
Rondaodchrząkuje,akiedyoglądamsięnanią,wskazujebrodą
nastojącąobokniejnastoletorbęzJimmyJohn’s.
Pociągamnosemudając,żepłaczę.Rondakręcigłowąistarasięnie
roześmiać.
–Niezaczynaj.
Zapóźno,boraczęjąjużwłasnąinterpretacjąstarejpiosenkiRoda
Stewarta.Akiedykończęswojesolo,zatapiamjąwuścisku.
Wyrywasięzmoichobjęć.
–Bierzsiędojedzenia,bonapochłonięcietejbagietkizostało
cimożezsiedemipółminuty.
–Maszrację.
Rondazabieramikanapkęzmasłemorzechowymidżememiw
drodzedowyjściawyrzucajądokosza.Nieliczącodgłosówpikania
urządzeńmedycznychiszybkichkrokówzadrzwiami,
wpomieszczeniupanujeterazcisza.Docieradomnie,jakmałomam
czasudlasiebie,nato,abyspokojniepomyśleć,iżecisza,którakiedyś
wydawałasięczymśnormalnym,terazwydajesięprzytłaczająca.Jest
todziwaczne…wręczupiorne.Wciągudziewięciumiesięcy
przyzwyczaiłamsiędodźwiękówtowarzyszącychmieszkaniuzdużo
młodszymbratem.Piłka,którąodbijaodściany,poczymjąłapie,
odgłosjegokrokównagórze,podczasgdyjajestemwkuchni,szelest
kartek,kiedyodrabiapracędomową.
Wiem,żemogłabymprosićopomociczasamitakwłaśnierobię.
AleRondapomagajużztakwielomarzeczami,żewżadnymrazienie
chcęjejsięnarzucaćpoto,abymmogławyjśćzdomui…właściwie