Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nie,nie.Jachciałamprzyjśćdopana,napolicję,
botomożebyćważneztymlistem.
Dirkchrząknął.
Chcepanizłożyćsamooskarżenie?
Choćsytuacjabawiłago,czułsiętrochęzawiedziony.
Osobaotakwrażliwymsumieniunapewnoniebędzie
łatwąznajomością.Aszkoda,naprawdęjestładna.
Wahałamsię,czyprzyjść,bowiem,żeczytanie
cudzejkorespondencjijestkaralne.Alewreszcie
zdecydowałamsięponieśćkonsekwencje,jeślitobędzie
konieczne,botylkowtensposóbmogędopomóc
wwyjaśnieniujednejzbrodni.Możeteżdasięzapobiec
następnym.
Dirkwestchnąłzrezygnowany.Wariatka?pomyślał,
agłośnopowiedział:
Ojakiejzbrodnipanimówi?Oilewiem,
odkilkudziesięciulatniebyłotużadnejzbrodni.
Ale…Aleniechmipannajpierwpowie…
Co?
Cobędziezemną…
Nierozumiem.
No,ztymilistami,ztajemnicąkorespondencji…
Czyjetolisty?Ktojestadresatem?
Mojaciotka,MartaKrause.
Toodniejzależy,czypodapaniądosądu.
Napewnoniepoda.Bowidzipan,ona…nieżyje.
Zamordowana?ucieszyłsięDirk,samniewiedząc
dlaczego.
Co?Ciotka?Achnie,nie.Onajużbyłabardzostara.
Umarłazupełnienaturalniemiesiąctemu.
Dirkznówmusiałprzygryźćwargę.
Awięcproblemrozwiązany.Mogępaniąuspokoić,
żenicjejniegrozi.Uśmiechnąłsiędowciążjeszcze
zaniepokojonychwielkichoczuizapatrzywszysięwnie,