Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
atodlatego,żeranoniezdążyłamsprzątnąćswojego
legowiskapospędzonejtunocy.
Wkońcuudajemusięznaleźćskrawekposadzki
wroguipozbyćkwiatów.Prostujesię,otrzepuje
marynarkę,przenosiwzrokprostonamnieiwtedynasze
spojrzeniasięspotykają.
Mojesercewykonujeniespokojnypodskok:cośmiędzy
szarpnięciemazakołataniem.Niemamjednakczasu,
byanalizowaćrytmskurczówmoichkomór
iprzedsionków,boprzecieżmuszędziałać!Walczyć!
Strajkujemy!Nigdziestądniepójdziemy!
Rytmicznieporuszamwpowietrzudłoniązaciśniętą
wpięśćikiwamnaMaję,żebydomniedołączyła.
Przyjaciółkazlekkimzażenowaniemzaczyna
miwtórowaćidrzemypapyrazem:
Strajkujemy!Nigdziestądniepójdziemy!
Strajkujemy!Nigdziestądniepójdziemy!
Mężczyznapatrzynamniedziwnymwzrokiem.
Najegoczolepojawiasięgłębokapionowabruzda,usta
rozchylająsiępytająco,wreszcie,podczasmojej
przerwynawdech,odzywasięzwyraźnąkonsternacją
wgłosie:
Kredka?Toty?
Wypuszczamgłośnopowietrzewrazzurwanym:
„Strajk…”igłupieję.Atodlatego,żeniktmnietaknie
nazywałodczasówogólniaka.
Kredkapotwierdzam.Mysięznamy?
Przyglądamsięmężczyźnie,próbującgoskojarzyć
zjakimśwspomnieniemzprzeszłości.Wpatrujęsięwjego
bursztynoweoczyidługierzęsy.Facetkogoś
miprzypomina.Alekogo,udiabła?
IdaKredkowskaodzywasięponownie.Szóste
liceumogólnokształcące,biol-chem,urodzona