Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ5
Dziewiętnastoletnichłopak,ubranywtypowydlamiłośnika
turystykigórskiejstrój,nerwowopoprawiałokularywgrubej,czarnej
oprawie.Siedziałsamnatwardym,niewygodnymkrześlewmałym
pomieszczeniunakomisariaciepolicjiwJordanowie.Minęłojużtrochę
czasu,odkądgotuprzywieziono.Miałzłożyćzeznania,apotem
planowałwyjechaćjaknajdalejstąd.Kochałgóry,aleokolice
BabiogórskiegoParkuNarodowegooddzisiajniestetybędąmusięźle
kojarzyć.Szokpowolimijał.Pierwszyrazwżyciuwidziałtrupa.
Mimowszystkobyłzsiebiedumny,żeudałomusięzachowaćzimną
krew,żeniespanikowałinieuciekł,tylkopowiadomiłodpowiednie
służby.Byłpewien,żewidokciałanagiejdziewczyny,dryfującego
wwodzieMokregoStawkunazawszepozostaniewjegopamięci.
DziękowałBogu,żeniewidziałjejtwarzy.
Dzieńdobry.JestemkomisarzMalejko.Drzwisięotworzyły
idopomieszczeniawszedłstarszymężczyzna.Podszedłdostolika,
przyktórymsiedziałchłopak,iusiadłnaprzeciwko.
JacekBąkiewicz.Młodzieniecwstałisięprzedstawił.
Niechpansiada.Czymsiępanzajmuje,panieJacku?
Jestemstudenteminformatykiodpowiedziałchłopak.
Copanrobiłtakwcześnieranotamwgórach?
SzedłemniebieskimszlakiemnaBabiąGórę.Otejporzenie
matłumówturystówiświatłojestdobre.
Światło?zaciekawiłsiękomisarz.
Dozdjęć.Amatorskozajmujęsięfotografią.
Jakpanznalazłciało?
Zszedłemwdółdojeziorka,żebycyknąćparęfotek.Jużzgóry
zobaczyłem,żecośtampływa.Jakpodszedłemdobrzegu,toujrzałem
ciało.Wystraszyłemsięipobiegłemzpowrotemnagórę.Wezwałem