Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV
MAJ
M
biegu.Byłaczerwonaodwysiłkuimokraodpotu.
agdaoparładłonienakolanach,dyszącciężkopointensywnym
Maszdość?Damianstanąłobokniejzrękamiwspartymi
nabiodrach.Jegotwarzniezdradzałanajmniejszychoznakzmęczenia.
Nie…wysapała.
Uśmiechnąłsiępodnosem.Nieodpuszczała,cobardzomusię
podobało.
Myślę,żejesteśgotowa.Jutrowidzimysięnasali.Zerknął
nazegarek.Aterazmuszęspadaćdopracy.Podrzucićcięgdzieś?
Naprawdę?Jutropokażeszmikilkachwytów?Wysiliłasię,
byprzywołaćnaustauśmiech.
Nietakszybko,kowbojko!Zaśmiałsię.Wpierwszej
kolejnościpokażęci,jaksiębronić,adopieropóźniej,jakatakować.
Naprawdęmuszęlecieć,bosięspóźnięitwójwujekbędziezrzędził.
Powiedzmu,żebyłeśzemną.Mrugnęładoniegowesoło.
ItakjużchybacałaCisnawie,żespędzamyrazemczas.Gdybyśmy
niebiegalioświcie,toniektórzypewnieprzyszlibynamkibicować.
Zatoczyłarękąłuk,wskazująboisko,naktórymsięznajdowali.
Kobietyprzyszłybypopatrzećnamnie.Antossugestywnie
poruszyłbrwiami,nacoMagdazareagowałaprychnięciem.
Boże,jakizciebieidiota.Jedźjużdotejpracy.Jateżmuszę.
Narazie,wsadźsewdupębazie…Pomachałamunapożegnanie.
Żeco?Damianzamrugał,zdezorientowany.Jakiebazie?