Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Banaszak.–Nawetwzwyczajnejśmiercijakiejśpijanejbabki.
–Możeizginęławwypadku,aległówkujęcałyczasnadtym
kwiatem.Toniejestzwykłaśmierć–upierałsięKrzyżostaniak.
–Czytynieprzesadniedoszukujeszsięjakiejśwyjątkowości?Szef
widzipoetyczność,atupospolitośćskrzeczy!Zimno,deszcz,błoto
itrupzpapierowąróżąwręce.–Banaszaklekceważącomachnąłręką.
–Proponujęporozmawiaćwbiurzezamiastnadeszczu.
–Lilią–sprecyzowałKarskiidodałwzamyśleniu:–WRzymie
liliaoznaczałanadzieję.Apóźniej,zaczasówchrześcijaństwastałasię
symbolemniewinności,czystości,dziewiczościizmartwychwstania.
–No,tacoleży,toraczejniezmartwychwstanie–symbolika
roślinnanieruszałaKrzyżostaniaka.–Przyszlichłopakizkomendy,
topowiem,żebyzabralizwłokidoprosektorium,co,szefie?
–Tak,tujużnicniewymyślimy.IweźzesobąpanaKrusztę,
bopociemkuteżspadnieibędziemymielikolejnegotrupa.Piotr,
zapakujtępapierowąlilię,booddeszczuzachwilęcałkowiciesię
rozleci.AhainiechpanKrusztatrzymajęzykzazębami.Niechcę,
żebycałemiastohuczałoodplotek.Jutroniechzajdzienakomendę,
tospiszeciezeznania.Niesądzę,żebysięspieszyło.
MyzBanaszakiempójdziemynachwilęjeszczedobiura.Nic
tuponas.
Policjantzacząłkierowaćprzeniesieniemzwłok,aobajpracownicy
sądupostalijeszczechwilęiruszyliwkierunkubiura.Mając
nauwadzeubłoconespodnieKruszty,zrezygnowalizjakichkolwiek
skrótówiruszyliwzdłużLeszczyńskiej,decydującsięnamożedłuższą
trasę,jednakoferującągranitowepłytychodnikowe.
Otejporzeulicebyłypuste.Deszczprzegoniłbawiącesiędzieci,
którychzawszewszędziebyłopełno.Mimourazówzwiązanych
zutratąbliskichwwojnachczypowstaniach,dziatwazawszepotrafiła
choćnachwilęzapomniećobóluigonićsięwśródkurzy
opustoszałychulic,puszczaćłódkizkorywkałużachczyturlać