Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Białościąswojąprzerażona,
Chłonącwyziewyichzatrute,
Liliaomdlałeschylaskronie.
Przezchwilępanowałacisza,jakbyobecnymwpokoju
mężczyznomudzieliłosięniemeprzerażenieumieraniawzatrutych
odmętach.Dopomieszczeniadochodziłyodgłosypracywinnych
częściachgmachu.Zaoknemwoźnicapopędzałkonia,aostrzącynoże
inożyczkigłośnoobwieszczałsweprzybycienapobliskimpodwórzu.
Karskiwzdrygnąłsię.Zawszewtakichmomentachnajbardziej
prozaicznedźwiękidniacodziennego,trzaskszklanekmytychgdzieś
właziencepiętroniżej,spuszczanawodawtoalecie,skrzypkrzesła
urzędnikawsąsiednimpokoju,stająsięprzytłaczające.Chrząknął
iprzerwałniezdrowąsytuację.
–Cotomadośmiercitejkobietywczoraj?Ktośchciałsięmoże
pochwalićswojątwórczościąityle.
–Możetonictakiego,jakiśwygłup,alepoddrzwiamileżałteż
takisamkwiatzpapieru,jakiwczorajznaleźliśmywrękutej
dziewczyny.–Banaszakwskazałleżącynabiurkupogniecionykształt,
którywzarysiemógłodpowiadaćwyobrażeniukwiatka.
–Tomabyćlilia?–skrzywiłsięKarski.–Wyglądapodobnie,ale
tawczorajszabyłastaranniejwykonana.Krusztapuściłparęzgęby
iktośnamtujakiśwygłupsprawił.Notabeneciekawe,czyjtowiersz.
–Mogęsprawdzić–zaofiarowałsięWorszewski.
–Pan,panieZygmuncie,najpierwrozpakujesiętutaj,zapozna
zzakresemobowiązkówirozpocznieżmudnąpracęurzędową.Nie
widzępotrzebyszukaniaautorategowiersza.Przynajmniejnatym
etapie–Karskiostudziłjegozapał.–Ważniejszejestustalićtożsamość
ofiaryiprzyczynęzgonu.
–Tojużmamy.–Kucharskirzuciłsięwkierunkubiurkaisięgnął
pokartkęzapisanąołówkiem.–KobietatoLeokadiaKościniak,lat