Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mateyko,jaciębłagam.Niepsujnastroju.Zobaczysz,
towymarzonemiejsce.Jestpałacyk,park,mała
murowanakapliczka,staw,placzabaw,dużozieleni,
ptaki,takbliskonatury,zdalaodzgiełku.O,poznaję
tamtodrzewo.Widziałamjenazdjęciach,jesteśmyjuż
prawienamiejscu–ucieszyłasię.
–Poznajesz?Poczym?–Skrzywiłsię,przyglądającsię
baczniedrzewu.
–Widzisztamprzyrozgałęzieniu?Tohuba.Takasama
byłanazdjęciu.–Elasięuśmiechnęła.
–Ico?Jeszczemipowiedz,żenastronienapisali,
żetylkojednodrzewowpobliskimlesieobrastahuba
–zdenerwowałsięmężczyzna.–Faktycznie,taki
drogowskaz,tylkotaniejidyskretniej–kpiłwnajlepsze.
–Chcesz,możemysięzałożyć.
Mateykotylkociężkowestchnąłibezsłowaskierował
sięwstronęwskazanąprzezElę.Onie,kolejnyraznie
dasięnatonamówić.Najpierwbyło:„Założęsię,żeten
związektoniebędzienicpoważnego”,potem:„Założę
się,żenigdysięnieoświadczy”,anastępnie,żebędążyli
nakociąłapę.Comubyłobiednemurobić?Przecieżnie
mógłprzegrać,byłnatozbytdumny.OczywiścieElżbietę
kochałcałymsercem,alebędącnajbardziej
profesjonalnymorganizatoremślubów,sammarzył
oszalonejispontanicznejceremoniiwkaplicywLas
Vegas.Bezmilionaprzygotowańitylkowgronie
najbliższych.Znająctychwszystkichnajznakomitszych
fotografów,cukiernikówiinnychprofesjonalistów
oduciechweselnych,poprostuniemógłbysięnanic
zdecydować.Jedno,cobyłonaprawdęzastanawiające,
tofakt,żenigdyniesłyszałogościńcu„Zakochlice”,
abiorącpoduwagęjegopracę–powinien.
–Uważaj!–krzyknęławostatniejchwiliEla,zauważając