Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Okrutniejszaniżkiedykolwiek;czyniewidzisz,żeniknę?
–odrzekł,bijącsięgłośnowszerokąpierś,iwestchnął
melodramatycznie.
–Ciekawajestemdzisiejszegopomysłu;rozwiążpaczkę,Meg,
izobacz,cowniejjest–odezwałasięBeth.
–Tenprzedmiotprzydasięnawypadekpożarulubzłodziei–rzekł
Laurie,gdypośródśmiechudziewczątukazałasięgrzechotkaużywana
przeznocnychstróżów.
–KiedyJohnaniebędziewdomuipoczujeszsięniespokojna,
drogaMeg,zagrzechocztylkozfrontowegookna,awokamgnieniu
poruszysięcałaokolica.Ładnarzecz,prawda?–Mówiącto,dałtaką
próbkęswejumiejętności,żewszystkiepozatykałysobieuszy.
–Tomiwdzięczność!Alekiedymowaotymszczytnymuczuciu,
przypominamsobie,żeHannahnależąsiępodziękowaniazaocalenie
tortuweselnego.Zobaczyłemgo,przechodząc,igdybyniejejmężna
obrona,byłbymnapoczął,bomaszczególnieponętnywygląd.
–Ciekawajestem,kiedydorośniesz,Laurie?–odezwałasięMeg
tonemmatrony.
–Robięwszystko,cojestwmojejmocy,alepodobnojużniebędę
nigdydoroślejszy,bowtejepocewyradzaniasięludzienieosiągają
więcejjaksześćstóp–odpowiedziałmłodzieniecsięgającygłową