Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zachowaćpozorypowagi.Wdalszymciąguzwilżałaswejpanioczy,
zktórychpuchliznastopniowopoczynałaustępować.
OstrożnyKarolumyślniestałzdalaodswejciotkiipoprosił
pewnegomłodzieńcaztłumu,abyopowiedziałmuowszystkiem,
cosięstałozpaniąMakmisz.
Zdajemisię,żewoźnicawbluzie,szybkoprzejeżdżającprzez
drogę,abynapoićswekonie,począłopowiadaćtamten,omało
niewywróciłtejpani.Trzebabyłowidzieć,jaksięrozgniewała
ajakiemizłorzeczeniamizaczęłagoobsypywać.Woźnicapoczątkowo
śmiałsięzniej,leczpotempocząłprzemawiaćjejdosłuchu.Trzeba
byłoposłuchać,jaktoczynił.O,byłotogodneuwagi!...Wszyscy
zgromadziliśmysiędokołaiśmieliśmysię...Dopókitrwaławymiana
słów,niebyłowtemniczłego;lecznaglespoliczkowałagotapani;
wówczaswoźnica,całyzaczerwieniony,przyciąłbatem.
Nanieszczęściejednakwsameoczy...Upadławięcpoduderzeniem,
poczęłakrzyczeć,tarzającsiępoziemi;wezwaławreszciesędziego.
Następniepoczęlisięzatrzymywaćizbiegać,przybiegłaBetty
ipoprowadziłają,amyśmyzmusilitegoczłowieka,byudałsięznami
razem,abysędzianieprzychodziłnapróżno.Tojestwszystko,cobyło.
Karol,zadowolonyzopowiadania,cichozbliżyłsiędoswej
cioteczki,abyzbliskaspojrzećdoobrzmiałychjejoczu,którebyły
stalezamknięte.Gdyoglądałpuchliznęiniezwykłezaczerwienienie
powiek,usiłowałdojrzeć,czyciotkafaktyczniepostradaławzrok,jak
twierdziła;paniMakmiszotworzyłaje,iujrzawszyKarola,wyciągnęła
rękę,abygoschwycić;Karolzrobiłkrokwstecziinstynktownie
schowałsięzaczłowiekawbluzie,cowywołałośmiechwszystkich
tamobecnych,anawetiwoźnicy.
Terazniemożetwierdzić,żeoślepiłem,rzekłtamten,
śmiejącsię.Dziękujęci,mójchłopcze;bałemsię,żefaktycznie
postradaławzrok.Dowiodłeśnam,żewidziprzeciedoskonale.
PaniMakmisz.
Pocotujesteś?Jakwyszedłeś?Betty,zamknijgo.
Betty.
Niemogęprzeciepozostawićpaniwtejsytuacji,wjakiejpani
obecniesięznajduje.Proszęsięuspokoić,paniusiu,proszęoniczem
terazniemyśleć.
PaniMakmisz
O,tywałkoniu!Wynośsięstąd!Dostanieszzaswoje!
Karolspojrzałnaczłowiekawbluzie,jakgdybyprosząc
gooobronę.