Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Chybatak.–Natwarzyrekrutapojawiłsięcień
uśmiechu.
–Och,byłbymzapomniał–rzuciłHalliday.Odwrócił
sięiwyjąłmałąkopertęzjednejzeskryteknalisty
umieszczonychnaścianiezaplecami.–Doręczono
todlapanawczorajwieczorem.Od„S”.
Taknazywanotuszefa.Rekrutchwyciłlistiwsunął
godokieszeniswejgrubejmarynarskiejkurtki.
Poczymznówzarzuciłworeknaramię–żołnierskim
ruchem,uznałHalliday–iruszyłwgórępostarych
schodachprowadzącychdoczęścimieszkalnej.Drzwi
pokojuotworzyłysięzeskrzypnięciem.Wszedł
dośrodka,zsuwającworekzbarczystychramion
napodłogę.Bystrymokiemzawodowegoobserwatora
zlustrowałotoczenie–pojedynczełóżko,stoliknocny,
małebiurko,prostaszafanaubrania,łazienka.Świeży
absolwentelitarnegouniwersytetuuznałbytenpokój
zawystarczającowygodny,alenowyrekrutniebył
zachwycony.Jakowłaścicielpotężnychzasobów
finansowych–zdobytychbezprawnie,niemniej
imponujących–nawykłdolokalibardziej
komfortowych.
Zdjąłkurtkę,leczzanimjąrzuciłnałóżko,wyjął
zkieszenikopertę.Niechętniejąotworzyłiujrzał
niewielkąkartkę.Niemiałanagłówka,tylkotrzylinijki
staranniewykaligrafowanezielonymatramentem.
„WielkaBrytaniaczujesiębardziejbezpieczna,gdy
jesteśtu,byjąchronić…”.
Zwykłyrekrutzachowałbyzapewnetękartkę
napamiątkęswegopierwszegodniawsłużbiejednego
znajstarszychinajlepszychwywiadówświata,lecz