Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Boiszsię?Powiedz!
–Niemiałbymnicprzeciwtemu,byprzeżyć–westchnąłKowalski
iusiadł.
Cóżnatakiesłowapowiedzieć?Wtemzaszumiałoimnad
głowami,ledwiespojrzeliwgórę,pewniebyłtonietoperz,zdążylisię
przyzwyczaić.
–JabyłemnaWschodziewtrakcierewolucji–znówodezwałsię
Kot.
–I?–zainteresowałsięKowalski.
–Dzicz,rzeź,cóżmówićoposzanowaniujakichkolwiekreguł
honorowychczykonwencji.ZNiemcamibitkajednakowożinna?
–nitostwierdził,nizapytał.
–Ciszejdodiaska,jawasoddamdoraportu,choleryjedne!
Już,dobrze,dobrze!Zamilkli,zapalili.Wjednymrytmie,zgodnie.
Aleitymrazemcierpliwości,bymilczeć,niestarczyłoimnadługo.
–Przejadąsięponas,Konstanty,przejadą.Wierzysz
wsojuszników?Żeutrzymamypozycjeażdoichnadejścia?
ZLondynu,Paryża?Tu,unas,naWybrzeżu?Podlasiebyćmoże
doczeka,możedoczekaKraków,choćchybanie,możeLwów;ale
my?
–Przestań,Mieczysław,jakBogakocham!–zdenerwowałsięKot.
–Copozostajerobić?
–Bićsię–Kowalskiwzruszyłramionami.–Będzie,comabyć.
Ichjednakowożtrzebabyłowcześniej…
–Kogo?Jak?
–Niemców.NaGdańskpójśćiwziąć.AlboteżzFrancuzami
spotkaćsięnadŁabą.
–Wziąć?Gdańsk?
–Ajakże!Kiedyjeszczesłabibyli!
Konstantyzaśmiałsię.