Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Niemaszbladegopojęcia,kimonjest.Idoczegojestzdolny.
Obracałamwgłowietedwazdania,aleniemogłamsięporuszyćani
ocentymetr.Nieczułamsięjaksparaliżowana.Japoprostubyłam
sparaliżowana.Całkowiciezesztywniałamzprzerażenia.Zupełnie
straciłamkontaktzeswoimciałem.Ręcetakmisiętrzęsły,żeomały
włosniewypadłmiznichtelefon.Niemalzmuszałamsię
dooddychania.Amimotomiałamwrażenie,żesięduszę.Toniemoże
byćprawda.Topoprostuniemożebyćprawda!Przecieżdotejpory
mojaintuicjanigdymnieniezawiodła!Zawszepotrafiłamwyczuć,
cosiedziwludziachidoczegomogąbyćzdolni.Byłamwtymdobra,
docholery!Dlaczegotymrazemponiosłamporażkę?
Wpatrywałamsięwprzestrzeń,alewidziałamtylkościanę
zbudowanązkłamstwipółprawd.Którąonzbudowałprzedemną.
Żebymniemogłazobaczyć,jakmrocznejestto,cozaniąukrył.
Musiszstąduciec.Tamyślpojawiłasięnagleiniedawała
mispokoju.Jaknajdalej!Natychmiast!
Wkońcudomojegociaładotarło,czegochcerozum,iwyrwałosię
zodrętwienia!Poruszyłosięnajpierwniecoociężale,alezkażdą
chwilącorazsprawniej.Mojerzeczybyłyporozrzucanepocałym
kamperze:ubrania,sprzętdogotowania,buty…Zaczęłamwpośpiechu
upychaćjeposchowkachiszufladach,aletrwałobytozbytdługo,
więcczęśćrzeczypoprostuzostawiłam.Wyskoczyłamzsamochodu,
zhukiemzatrzaskujączasobąprzesuwnedrzwi.
Wyrwałamkabelzasilającyirzuciłamgonaziemię.Zerwałam
osłonęprzeciwsłonecznązprzedniejszybyicisnęłamwszystkoprzed
siedzeniepasażera.Niechciałamtracićczasunachowaniewszystkiego
doschowków.Chciałamtylkouciecztegomiasta.Najchętniejwogóle
zostawiłabymauto,bowszystkoabsolutniewszystkownim
przypominałomijego.Alemogłamsięstądwydostaćtylko
samochodem.Aucieczkabyłamoimpriorytetem.
Odsunęłamdrzwiodstronykierowcy,wskoczyłamnaswoje