Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Trzecia–mruknąłem,wzdychającciężko.
–Skutkiubocznewyższegowykształcenia
sądotkliwsze,niżsądziłem.–Prychnął.
–Jegobrakujeszczewiększe.–Wskazałemoczami
nachlewnapodłodze.
–Tomójwkładwpowodzenietegoprzedsięwzięcia
–powiedziałNevenześmiechemiruszyłdodrzwi.
Przystanąłzdłoniąnaklamceispojrzałnamnie
wyczekująco.
–Coznowu?
–Dajęciczasnadopracowaniepożegnalnego
komplementu.
Obszedłembiurkoiprzestępującnadleżącym
napodłodzegrubasem,stanąłemprzedzajmującymcałą
ścianęoknem.Odetchnąłemgłęboko.Panorama
rozpościerającegosiępodemnąmiastazawszedziałała
namnieuspokajająco.
–Zaco?Zato,żejesteśmiwiniennowąpodłogę,
biurkoisekretarkę?–odparłem,przesuwającwzrokiem
pogęstotkanejsiecidachów.
–Sekretarkę?–zdziwiłsię.–Acotakiegojestnietak
zSarą?
Obróciłemsiętwarządoniego.Niestałjużprzy
drzwiach,anaśrodkugabinetu,ipatrzyłnamnie
gniewnie.
–Złamałazasadyitotyjądotegozmusiłeś.Ajanie
potrzebujęsekretarki,którejlojalnośćmożewypożyczyć
każdy,ktomanatoochotę.