Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lovro
Nieznosiłemklubów.Szczególnietychowysokim
standardzie.Wnichnajwyraźniejwyczuwałemten
specyficznyzapach,którywydzielaliimprezowicze
próżnościinaiwnegoprzekonania,żeprzychodząctu,
znajdącoświęcejniżsposóbnakrwawiącynos,kaca
ipustyportfel.Niechciałemgowdychać.Niechciałem
miećztakimiludźminicwspólnego.Nawetpowietrza.
Dlategoodwiedzałemtakiemiejscatylkowsytuacjach
priorytetowych.Wyjątkowych.Uzasadnionych
koniecznością.Takich,doktórychzpewnościąnie
zaliczałemzastępstwazaNevenawjegoklubie.Więc
jakimcudemdoszłodotego,żewłaśniewnimbyłem?
Przecieżmogłemmuodmówić.Zmusićgodozamknięcia
tegoszajsunajedendzień.Niestałbymwówczasprzed
panoramicznąścianązlustraweneckiegowjegobiurze
iniekrzywiłbymsięnawidokpółnagichciał
wydeptującychnaparkiecierytmmelodiidisconadającej
sięnapodkładdotaniegopornola.Nieodliczałbym
sekunddojegopowrotu.Iniewątpiłbymwswoją
poczytalność…
Kurwamruknąłem,wyciągającsięnasofie.
Zerknąłemnależącynabrzegubiurkalaptop.Zanim
tuwszedłem,planowałem,żewykorzystamtenczas
napracę.Żenadrobięzaległości.Jakmiałemsięjednak
skupićwmiejscu,gdziewszystkodrżało?Podłoga,ściany,
meblepodrygiwaływrytmieryczącychbitówzzaściany,