Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
Zamierzałaodtądwalczyćowłasneprawadoodpoczynkuwgodziwych,
cywilizowanychwarunkach.Wcodziennymżyciuteżnależałyjejsięjakieśrozrywki:
teatr,opera,wernisaże.Anajlepiejcośwłasnego,prywatnego,corozproszy
wszechobecnąnudęegzystencji...Właściwiemiaławszystko:wspaniałąrodzinę,
oddanychprzyjaciół,pracę,którąlubiła;więcdlaczegowciążodczuwałaniedosyt?
Czasamiodnosiławrażenie,jakbyoglądaławłasneżyciewczarno-białymtelewizorze.
Nibytensamfilm,ajednakbrakujeczegośulotnego,czegoś,cododajesmaku
codzienności.Ażwkońcuzrozumiała–wjejżyciubrakowałokolorów!
Męskaczęśćrodzinynatychmiastodkryłapozytywnezmiany,jakiezaszływ
Agacie.Zapanowałhura-optymizmiustaleniazpoprzedniegodniaposzływ
zapomnienie.Przyobiedziesiłąrozpędupanowałamiłarodzinnaatmosfera,
niezmąconażadnymincydentem.WieczoremprzykolacjiSzymonniechcący
uruchomiłbombęonatychmiastowymzapłonie.Wspomniałtylkooobozie
przetrwania,jakicorocznieorganizująwBieszczadach,iprzystolerozpętałosię
piekło.Niezdążyłnawetwyjaśnić,żeobózdotyczywyłączniechłopcówijestraczej
luźnąpropozycjąnaprzyszłyrok.
Agatkawykrzyczałaswójprotestdobitnie,przesadnie,możenawetodrobinę
histerycznie,alezamierzonyefektosiągnęła.Przeznajbliższelataniktwtymdomuz
pewnościąniewspomnioBieszczadach.
Panidomuprzezdłuższąchwilęmiotałasiępopomieszczeniuniczymtrąba
powietrzna,niszczącprzeszkodynaswojejdrodze.Wszystkieżyweistotynabezdechu
oczekiwałyszczęśliwegokońcakataklizmu.WreszcieAgatkatrafiłanadrzwii
korytarzemodpłynęładosypialni.
Ciszapoburzytrwaładługichkilkadziesiątsekund,ażgłosodzyskałSzymon–
mimowolnysprawcazamieszania.Otarłpotzczołaigłośnowypuściłzpłuccałyzapas
powietrza.Dziecinadalsiedziałyzotwartymibuziamiioczekiwałyodojcajakiegoś
wyjaśnienia.
–Takasytuacjanigdywięcejniemożesiępowtórzyć–powiedziałzdławionym
głosem.–Samidoprowadziliśmymamędotakiegostanuiterazsamimusimyjąz
tegowyciągnąć.
Myślopsychiatrzejakośniechciałamuprzejśćprzezgardło.Wahałsięprzez
moment,czypodzielićsięzsynamiswymniepokojem,alepozastanowieniu
zrezygnował.Niemógłniszczyćichbeztroskiegodzieciństwa.Całąodpowiedzialność
musiałprzejąćon–głowarodziny.
–Toniepojedziemynatenobóz?–zapytałzdezorientowanyDarek.
–Drogisynu,oddzisiejszegodniatakiesłowajakobóz,przetrwanie,ryby,
biwaksąwtymdomutabu.Zakazobejmujetakżeoglądaniefilmówprzyrodniczych,
przygodowychikorzystaniazgierkomputerowychwobecnościmamyJakieś
pytania?
–Tatusiu,ajakdługotopotrwa?–zaniepokoiłsięOlek.
–Niewiem,możedokońcawakacji,amożeznacznie,znaczniedłużej.Wdużej
mierzebędzietozależećodnas.Najważniejsze,żebypodżadnympozoremnie
denerwowaćmamy.Zrozumiano?!
–Zrozumiano!–odpowiedzielichóremsynowie.
*
Agatkawpadładosypialniizmęczonausiadławfotelu.Negatywneemocje
opadłyjużwprzedpokojuiterazpęczniałowniejzadowoleniezwygranejbatalii.
Wygrałaprzecieżbezapelacyjnie,rozbiłaprzeciwnikawprochipyłiwybiłamuz
głowyniebezpiecznepomysły.Iżebywłasnymążtakierzeczy...Itowobecności
5