Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
woni.
Kiedyszedłprzezpłonącemiasto,musiałosłaniaćtwarz,
byogieńnieosmaliłmuskóry.Kiedyzapachstawałsię
mocny,zwiastowałbliskiatak.Wpłonącychbudynkach
czailisięjeszczeżywiżołnierzewrogagotowirzucićsię
naniegowostatnimrozpaczliwymataku.Czasami
zodbezpieczonymgranatem,niekiedyznożem,
najczęściejbezbroniwręku.Będącwobjęciachśmierci,
poświęcaliostatniesekundyżycianapróbęzabrania
kogośjeszczewpodróżbezpowrotu.
Takichbałsięnajbardziej.Wiedział,żeniepoddadząsię.
Onijużnicniesłyszeli.Nicnieczuli.Trzebabyłoichtylko
unieszkodliwić.Wpraktyceoznaczałotokrótserię,
obezwładniającąnapastnika.Najlepiejbyłotrafićwgłowę,
botułówmógłbyćchronionyprzezkamizelkę
kuloodporną.Aletrafieniewnogirównieżzałatwiało
sprawę.Niepodchodzilipotemdonich.Niesprawdzali,
czymożeprzeżylitrafienie.Pozwalaliimsięwykrwawić
albodopalićdokońca.Niektórzytrafienikrzyczelizbólu
niezrozumiałewyrazy.Pewnoprzeklinalialbomodlilisię
doswojegoboga.Amożekażdyznichtylkowzywał
napomocswojąmatkę?Jakdziecko,kiedywywrócisię
irozbijesobiekolanootwardygrunt.
Brunowiedział,żetakpachniałoniebezpieczeństwo.
Pachniałomuwojnąiśmiercią.Kiedywspomnieniazmisji
wróciły,poczułnagletęsknotęzatymichwilami.
Przypomniałsobie,żewtedyniemusiałsięzastanawiać,
czypostępujewłaściwie.Wykonywałrozkazy.Miałswoje
priorytety.Usunąćzagrożenie,chronićswoichludzi.
Resztatochaos,któryzawszetowarzyszyłtrudnym
chwilom.Wtymrozgardiaszuktośzawszetraciłżycie.
Myalboonipomyślałnagłos.Wybórjestprosty.
Alboniemagowcale.
Zrobiłkilkazdjęćtemumiejscu.Zanimwróciłdoauta,
zanurzyłpalcewciepłympopiele.Rozsmarowałnadłoni
izbliżyłdotwarzy.Zamknąłoczyiwciągnąłgłęboko
powietrze.Miałwrażenie,żerazemzzapachemwróciło
gocozpłonącychbudynków.Włoszjeżyłmusię
naskórze.Przypływadrenalinypodziałałnaniego