Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięBingley–aleprzyznam,żeniezauważyłemtychszczegółów.
Uważam,żepannaElżbietaBennetwyglądaławyjątkowoładnie,
wchodząctutajdziśrano.Jejzabłoconaspódnicazupełnieuszłamej
uwagi.
–Pannapewnojązauważył,prawda,panieDarcy?–pytałapanna
Bingley.–Skłonnateżjestemtwierdzić,żenieżyczyłbyśsobie,
bypańskasiostrarobiłazsiebiepodobnewidowisko.
–Oczywiście,żenie.
–Przejśćpiechotątrzy,cztery,pięćczyiletammil,brnąc
pokostkiwbłocie,itosama,zupełniesama!Ocóżjejchodziło?
Moimzdaniemchciałanamokazaćtęjakąśohydną,zzarozumialstwa
płynącąniezależność,typowąmałomieszczańskąobojętnośćwzględem
formiprzyzwoitości.
–Okazałaprzywiązaniedosiostry,atomiłacecha–odparł
Bingley.
–Obawiamsię,panieDarcy–szeptemsączyłajadowitesłowa
pannaBingley–żetacałahistoriazmniejszyłaniecopańskieuznanie
dlajejpięknychoczu.
–Anitrochę–odparł.–Lśniłyjeszczepiękniejpotakimwysiłku.
Potychsłowachnastąpiłachwilaciszyprzerwanaprzezpanią
Hurst,któraznówzaczęła:
–OgromniemisiępodobaJaneBennet–touroczadziewczyna–
izcałegosercajejżyczę,bysięjaknajlepiejurządziławżyciu.
Obawiamsięjednak,żeniemanato,biedactwo,żadnychszans.
Ztakimojcemimatką,iztakniskimikoneksjami…
–Wydajemisię,żemówiłyście,iżwujichjestadwokatem
wMeryton?
–Takimająjeszczedrugiego,którymieszkagdzieśwokolicach
Cheapside2.
–Kapitalne!–zawołałajejsiostraiobieroześmiałysięserdecznie.