Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięBingleyaleprzyznam,żeniezauważyłemtychszczegółów.
Uważam,żepannaElżbietaBennetwyglądaławyjątkowoładnie,
wchodząctutajdziśrano.Jejzabłoconaspódnicazupełnieuszłamej
uwagi.
Pannapewnozauważył,prawda,panieDarcy?pytałapanna
Bingley.Skłonnateżjestemtwierdzić,żenieżyczyłbyśsobie,
bypańskasiostrarobiłazsiebiepodobnewidowisko.
Oczywiście,żenie.
Przejśćpiechotątrzy,cztery,pięćczyiletammil,brnąc
pokostkiwbłocie,itosama,zupełniesama!Ocóżjejchodziło?
Moimzdaniemchciałanamokazaćjakąśohydną,zzarozumialstwa
płynącąniezależność,typowąmałomieszczańskąobojętnośćwzględem
formiprzyzwoitości.
Okazałaprzywiązaniedosiostry,atomiłacechaodparł
Bingley.
Obawiamsię,panieDarcyszeptemsączyłajadowitesłowa
pannaBingleyżetacałahistoriazmniejszyłaniecopańskieuznanie
dlajejpięknychoczu.
Anitrochęodparł.Lśniłyjeszczepiękniejpotakimwysiłku.
Potychsłowachnastąpiłachwilaciszyprzerwanaprzezpanią
Hurst,któraznówzaczęła:
OgromniemisiępodobaJaneBennettouroczadziewczyna
izcałegosercajejżyczę,bysięjaknajlepiejurządziławżyciu.
Obawiamsięjednak,żeniemanato,biedactwo,żadnychszans.
Ztakimojcemimatką,iztakniskimikoneksjami…
Wydajemisię,żemówiłyście,wujichjestadwokatem
wMeryton?
Takimająjeszczedrugiego,którymieszkagdzieśwokolicach
Cheapside2.
Kapitalne!zawołałajejsiostraiobieroześmiałysięserdecznie.