Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toszczęściedlanaszychdziewcząt!
–Nierozumiem.Cóżtomaznimiwspólnego?
–Ach,mójdrogi,prawdziweztobąutrapienie!Myślę,żesię
zktórąśznichożeni,przecieżtojasne.
–Czyówpanosiedlasiętutajwtymwłaśniezamiarze?
–Wtymzamiarze?Niedorzeczność!Alebardzomożliwe,żesię
wktórejśznichzakocha,idlategomusiszmuzłożyćwizytę
natychmiast,kiedyprzyjedzie.
–Niewidzępotemupowodów.Możeszpojechać
tyzdziewczętamialbo–jeszczelepiej–wyślijjesame,boćprzecież
jesteśrównieładnajakoneijeszczeciebiewybierze.
–Pochlebiaszmi,mójdrogi!Coprawdabyłyczasy,kiedymnie
grzeszyłabrzydotą,aletojużdawnominęłoiniesądzę,bymsięteraz
takbardzowyróżniałaspośródinnych.Kiedykobietamapięć
dorosłychcórek,niepowinnazajmowaćsięwłasnąurodą.
–Wtakichprzypadkachkobietaniezawszemajeszczeurodę,
którąmogłabysięzajmować.
–Ale,mężudrogi,kiedypanBingleytuzjedzie,musisz
munatychmiastzłożyćwizytę.
–Zbytwieleżądaszodemnie,mojaduszko.
–Pomyśltylkooswoichcórkach.Zastanówsię,jakatodlajednej
znichświetnapartia.SirWilliamiladyLucaspostanowilidoniego
pojechaćspecjalnieztegowzględu.Wieszprzecież,żenaogółnie
składająwizytnowoprzybyłym.Konieczniemusiszjechać,przecież
niebędziemymogłysamezłożyćmuwizyty,jeślityniepojedziesz!
–Nadmiarskrupułów,mojaduszko.Jestempewien,żewasza
wizytasprawiłabypanuBingleyowiniewątpliwąprzyjemność.Prześlę
muprzezciebieparęsłów,zapewniającgo,żechętniesięzgodzę
najegomałżeństwozktórąkolwiekznaszychcórek,choćmuszę
jednakdodaćjakieśdobresłówkozamojąmałąLizzy.