Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszęcię,mężu,byśtegonierobił.Lizzywcaleniejestlepsza
odreszty,ajużzpewnościąniejestaniwpołowietakładnajakJane
lubtakwesołajakLidia.Tyjednakzawszemaszdlaniejspecjalne
względy.
Wszystkieoneniebardzomająsięczymchwalićodparłpan
Bennet.Ot,płochegłuptasy,jaktodziewczęta.Lizzyjednakjest
bystrzejszaodswychsióstr.
Jakmożesztakokropniekrzywdzićwłasnedzieci!Sprawia
ciprzyjemność,gdymniedręczysz.Niemaszlitościdlamoich
biednychnerwów.
Myliszsię,mojadroga.Mamdlatwoichnerwównajwyższy
szacunek.Tomoistarzyprzyjaciele.Conajmniejoddwudziestulat
słyszę,jaksięnadnimirozwodzisz.
Ach,niewiesz,cojacierpię!
Mamjednaknadzieję,żejakośtoprzeżyjeszizobaczyszjeszcze
wielumłodychmężczyznzczterematysiącamirocznegodochodu
przyjeżdżającychwsąsiedztwo.
Nawetgdybyichprzyjechałodwudziestu,nicnamztegonie
przyjdzie,jeśliniebędzieszchciałzłożyćimwizyty.
Obiecujęci,duszko,żejeśliichsięzjawidwudziestu,złożę
wizytęwszystkim,codojednego.
PanBennetbyłtakoryginalnąmieszaninąbystrejinteligencji,
sarkastycznegohumoru,powściągliwościidziwactwa,żenawet
doświadczeniedwudziestutrzechlatniewystarczyłożonie,
bygozrozumieć.dałosięprzejrzećowielełatwiej.Byłatokobieta
małegoumysłu,miernegowykształceniainierównegousposobienia.
Kiedycośgniewało,wyobrażałasobie,żecierpinanerwy.Celemjej
życiabyłowydaniecórekzamąż,radościąwizytyinowinki.