Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Melisawytrzeszczyłaoczyzdumiona.SpojrzałanaMiętę,która
posadziłaptakanaramiełóżkaiobejrzałasięnagościa.
‒Jateżtakpotrafię?‒Ztysiącapytań,którewybuchłyniczym
kolorowefajerwerkiwgłowieMelisy,jejustawypowiedziałyjedno
zmniejrozsądnych.
WzrokMiętyzłagodniał.Wydawałasięskruszona.
‒Przepraszam,alenie.Kiedyciędomnieprzyniesiono,większość
twoichmocyzniknęła.Bardzomiprzykro.Skupiłamsięnaratowaniu
życia.
‒Och‒westchnęłatylkoMelisa.Niewiedziała,comapowiedzieć.
ZjednejstronybyłabardzowdzięcznaMięciezauratowanieżycia
iopiekę,alezdrugiejwirniepoukładanychmyśli,którezrodziłysię
tużpoprzebudzeniuwtympełnymprzepychupokojuirodziłysię
nadal,imdłużejprzebywałaztajemniczączarownicą,niepokoiłją,nie
dającsięskupić.Niewiedziałajuż,comamyślećocałejsytuacji.
‒Meliso,posłuchaj.Jestjeszczejednarzecz,októrejcinie
powiedziałam.‒MiętapołożyładłońnaramieniuMelisy.
‒Tak?
‒Chodziotwojąsytuację.Złamanieniezdarzasięprzezprzypadek,
ajeślitak,tonigdyotymniesłyszałam.Niemożeteżodbyćsiębez
udziałudrugiejosobylubinnegorodzajuświadomości.Zmierzam
dotego,żektośprawdopodobniechciał,żebyśstraciłamoce.Może
nawet,żebyś…‒Miętaniedokończyła,mającnadzieję,żeMelisa
domyślisię,cochciałapowiedzieć.
Melisaprzykryładłoniąusta.Ktośchciałjązabić.Ionanie
wiedziałakto.Idlaczego.Zwłaszczakto.Spanikowanaścisnęładłoń
Mięty,któradziwnymsposobemsiedziaławystarczającoblisko,
byprzytulićjąidodaćotuchy.
‒Niemartwsiętym,proszę.Obiecuję,żezrobięwszystko,
cowmojejmocy,żebyniestałocisięniczłego.Maszmojesłowo.
‒MiętagładziłaMelisępogłowie.Dałajejchwilęnauspokojeniesię
irozluźniłauścisk.‒Połóżsię,proszę.Odpocznij,poukładajmyśli.
Pewniemaszdużodoprzemyślenia.Gdybyśmniepotrzebowała,mój
pokójjesttużobok.
Melisapatrzyła,jakMiętaopuszczapokój.Kiedydrzwisię