Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Marka.Aleniestety!Tristanotymniewiedział.
Gdyprzybylidostópwieży,fanfarymyśliwcówściągnęłykubramie
baronówisamegokróla.
Skorowielkiłowczyopowiedziałcałąprzygodę,Marekdziwował
siępięknemuporządkowiorszaku,zmyślnierozebranemujeleniowi
orazwielkiejdwornościtychmyśliwskichobyczajów.Alezwłaszcza
dziwowałsiępięknemucudzoziemskiemupacholęciuioczyjegonie
mogłysięodeńoderwać.Skądbrałasięwnimtanagłaczułość?Król
pytałswegosercainiemógłzrozumieć.Panowiemiłościwi,tokrew
jegowzruszałasięimówiławnim,imiłość,którążywiłniegdyśdo
Blancheflor,swejsiostry.
Wieczorem,skorouprzątniętostoły,rybałtpewiengalijski,mistrzw
swojejsztuce,wysunąłsięmiędzyzebranychbaronówizacząłśpiewać
piosenkiprzyharfie.Tristansiedziałustópkrólaikiedyharfista
brząknąłnowąmelodię,Tristanozwałsięwtesłowa:
–Mistrzu,otoćpiosenkapięknaponadinne:niegdyśdawniBretani
ułożylijądlawsławieniamiłościGraelenta.Nutajestsłodkaisłodkie
teżsłowa.Uczonymaszgłosmistrzu,wyciągajżegopięknie!
Galijczykprześpiewał,poczymrzekł:
–Dziecko,icóżtymożeszrozumiećokunszcieinstrumentów?Jeśli
kupcyzziemilońskiejuczątakożsynówgrynaharfieisztuki
pieśniarskiej,wstańoto,weźharfęipokażswąbiegłość.
Tristanwziąłharfęizaśpiewałtakwdzięcznie,żebaronowie
rozrzewnilisię,słuchając.IMarekpodziwiałharfistęprzybyłegoz
owegokrajulońskiego,dokądniegdyśRiwalenuwiózłbył
Blancheflor.
Skoropieśńprzebrzmiała,królmilczałdługo:
–Synu–rzekłwreszcie–błogosławionyniechbędziemistrz,który
cięuczył,itysambłogosławionybądźodBoga.Bógmiłujedobrych
śpiewaków.Głosyichigłoslutniprzenikająsercaludzi,budządrogie
wspomnieniaidajązapomniećniejednążałośćiniejednąprzewinę.
Zostańdługoprzymnie,młodyprzyjacielu!
–Chętniebędęcisłużył,panie–odparłTristan–jakotwójlutnista,
myśliwiecilennik.
Takczyniłtrzylata,wciąguktórychwzajemnaczułośćwzrastaław
ichsercach.WdzieńTristantowarzyszyłMarkowinasądylubłowy,