Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
internowania,awreszcie„nawolności”,
wprowizorycznieurządzonym„niemieckim”szpitalu,
skazująLehndorffanabezustanneobcowanie
zumieraniem.Doświadczatuwłasnejbezsiły,mając
poczucie,medyczneiludzkiepowinnościwypełnia
zaledwienanajbardziejelementarnympoziomie.Nakaz
pomocy,trudprzetrwania,potrzebazachowaniaresztek
godności,poczuciewspólnotyzpodobniemyślącymi
iczującymitylkotookreślagodzinępogodzinie.Sama
myślopowrociedo„normalności”napawaLehndorffa
przerażeniem.Wobliczuniezliczonychwariacji
bezsensownejśmierciwłasneistnienieobjawiasięjako
rodzajzdradywobecumarłych.Dopieropokolejnej
karkołomnejucieczcezKönigsbergunatereny
przyłączonejużdoPolskispotykasięzinnymi
niemieckiminiedobitkami,wysłuchujeinnychhistorii
ośmierciiocaleniuiniejakozwolnionyzostajezwiny
ocalonego.Pomagamuwtymwiarawzbawcząmoc
wy​ba​cza​niarów​nieżwy​ba​cza​niaso​bie.
Wydawałobysię,postawęLehndorffamożnaokreślić
tyleżpojemnącoogólnikowąformułą„głęboka
religijność”.Jednakjegoobecnośćwświeciezapisana
nakartach
Dzien​ni​ka
niepozwalapoprzestaćnatakim
opisiejesttodoświadczenieczłowieka,którycałym
swymistnieniemprzyjmujekolejnewyzwania,
pamiętającoistnieniunadrzędnego,metafizycznego
porządku.Zachowujeprzytymdystans,poczucie
humoru,nierzadkoironię.Głębokaakceptacjawłasnego
miejscanieoznaczajednakograniczeniajednostkowej
wolnościanibiernegoprzyzwolenianazrządzenialosu.
Lehndorffjestzaangażowanymuczestnikiemiwrażliwym
obserwatoremjednocześnie,jestdziałającym„ja”.
Wybórpozostajezawszeświadcząonimwielokrotne
ucieczki,podejmowanenierzadkowbrewracjonalnym
przemyśleniom.Wątpliwościtopniejąjednakwobec
po​czu​ciapro​wa​dze​niaprzezsiłęwyż​szą.
Wobectakiegoduchowegozaplecza
Dzien​nik
niemoże
pozostaćjedyniezapisemwielkiejkatastrofyirozpadu
świata.Lehndorffponosiporażki,przeżywadestrukcję