Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII
Stawiałamopórprzezcałądrogę;byłtoobjawnowyzupełnie
iwielcepogłębiającyzłewyobrażenie,jakieBessieiAbbotskłonne
byłymiećomnie.Faktyczniestraciłampanowanienadsobą;
wiedziałam,żechwilowymbuntemściągnęłamjużnasiebiedziwne
kary,leczjakkażdyzbuntowanyniewolnik,wrozpaczypostanowiłam
iśćdokońca.
–Proszętrzymaćjejręce,pannoAbbot!Rzucasięjakwściekła
kotka.
–Wstyd!Wstyd!–wołałapannasłużąca.–Jakietonieprzyzwoite
zachowanie,pannoEyre,bićmłodegopanicza,synaswojej
dobrodziejki!Swojegomłodegopana!
–Pana!Jakimsposobemjestonmoimpanem?Czyżjajestem
służącą?
–Nie;panienkajestmniejniżsłużąca,gdyżnicnierobinaswe
utrzymanie.No,proszęusiąśćizastanowićsięnadswoją
niegodziwością.
WniosłymnietymczasemdowskazanegoprzezpaniąReedpokoju
irzuciłynaotomanę;natychmiastowymodruchemchciałamzeskoczyć
jaksprężyna;dwieparyrąkpowstrzymałymniewtejchwili.
–Jeżelipanienkaniebędziesiedziećspokojnie,będziemy
jąmusiałyprzywiązać–rzekłaBessie.–PannoAbbot,niechmipanna
pożyczyswoichpodwiązek;mojezerwałabyodrazu.
PannaAbbotodwróciłasię,byzdjąćzgrubejnogipotrzebne
tasiemki.Toprzygotowywaniewięzówidodatkowahańbaztym
złączonauspokoiłymnienieco.
–Proszęniezdejmowaćpodwiązek–zawołałam.–Będęsiedziała
spokojnie.