Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Delikatnyiciepłyowiewałmięwiatr
igwiazdyznichmisłałyblasksennyizłoty,
jakgdybysamBógOjciecwdobrociswejkładł
spoczynekinadziejępodstopysieroty.
Gdybynawetpodemnąmiałzwalićsięmost
czybłędnyognikzwiódłmięwtońziejącąbłotem
wiem,żemójOjciecwniebieusłyszymójgłos
iprzytulidołonaubogąsierotę.
Wiem,żejestktośnaniebie,ktododamisił,
choćniemamjużdożycianaziemiochoty,
dziśniebomoimdomem,gdyziemięmrokskrył,
aBógjestprzyjacielemubogiejsieroty[1].
No,proszę,pannoJane,proszęniepłakaćpowiedziałaBessie,
skończywszy.Mogłarówniedotrzepowiedziećogniowi:„Niepalsię”.
Leczskądżeonamogłaodgadnąć,jakbardzocierpię.
PrzedpołudniemprzyszedłznowupanLloyd.
Jakto?Wstaliśmyjuż?zapytał,wchodząc.Jakże,panno
Bessie,czujesięnaszachora?
Bessieodpowiedziała,żeczujęsiębardzodobrze.
Wtakimraziepowinnamiećweselsząminkę.Proszętuprzyjść,
pannoJane;paniencenaimięJane,prawda?
Tak,proszępana,JaneEyre.
Otóżpanienkapłakała;czymożemipanienkapowiedzieć,
dlaczego?Czypanienkęcoboli?
Nie,proszępana.
Ach!Myślę,żeonapłacze,ponieważniemogławyjechaćzpanią
powozemwtrąciłaBessie.
Zpewnościąniedlatego.Zadużajestnatakądziecinadę.