Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przekonany,żesamzrobisobiekrzywdę.Lucpodał
namdwapiwa.Zrobiłtozesmutnym,aczujmującym
uśmiechemczłowieka,któregoświatskazałnarolę
ofiary.
Lucjesttakbiedny,żebardziejmnieśmieszy,niż
muwspółczujęrzekłdoktor,pocierającobwisłe
po​liczki.
Myślałem,żeempatiajestkoniecznaulekarzy
odparłemtrochęzłośliwie.Wiedziałem,żedoktornie
grze​szywraż​li​wo​ścią.
Upiłłykpiwaiza​sę​piłsię.
Otaczanasdużonieszczęściapowiedział
gro​bo​wymgło​sem.
Ski​ną​łemgłową.
Chorobyiśmierćwszędziekontynuował.
Gdybynieja,wszy​scybypo​marli.
Zwy​jąt​kiemzdro​wychza​uwa​ży​łem.
Niktniejestzdrowy.Nawetjeśliciałoniechoruje,
umysł...Przezchwilęszukałsłowa,któreokreślałoby,
corobiumysł.Umysłszwankujezdecydował.
Agdyumysłszwan​kuje,niemajużra​tunku.
Wes​tchnął.
OkłamałemdzisiajpaniąKlemswyznał.Jejcórka
jestobłą​kana.
Cośotymsłyszałemrzuciłemniepewnie.Nie
czułemsięnamiejscu,bysłuchaćosekretach
pacjentów.Wiedziałem,żenatrzeźwodoktornigdy
bymiichniezdra​dził.
Okłamałemkontynuowałjednak.
Powiedziałem,żezwiekiemsiępoprawi.Ato
nieprawda.Niepoprawisię.Nicsięniezmieni.
Po​winnasięjejpo​zbyć.