Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
O,nic!odrzekłaLienardacałkiemzmieszana
tomojasą​siadkapra​gnęłamó​wićzwasz​mo​ścią.
AlegdzietamodparłaGisquettazarumieniona
toLienardapowiedziaładowaszmości:mistrzu!Jatylko
rze​kłam,żesięmówi:mo​spa​nie.
Młodedziewczętapospuszczałyoczy.Zagadnięty,
któremuototylkochodziło,żebysięwdaćwdyskurs,
spo​glą​dałnaniezuśmie​chem.
Ich​mo​ściankiniemająmitedynicdopo​wie​dze​nia?
O!Nicanicod​parłaGi​squ​etta.
Nie,nicpo​wtó​rzyłaLie​narda.
Wysokimłodzianuczyniłjakbyruchkuodejściu;ale
ciekawebiałogłowyniemiałyochotystracićzdobyczytak
ła​two.
MościpanieodezwałasięGisquettażywo,pędem
zerwanejtamylubniewiastyraptemzrezygnowanej
mospanie!Waszmośćznaowegorycerza,który
wmi​ste​riummagraćrolęŚwię​tejDzie​wicy?
ChciałaśichmościankapowiedziećrolęJupitera?
pod​chwy​ciłnie​zna​jomy.
Ano,takpodchwyciłaLienardaatogłupia!
Wasz​mośćznaszwięcJu​pi​tera?
Mi​chałaGi​borne?...Tak,paniod​po​wie​dział.
Pysznemabaki!mó​wiłaLie​narda.
Będzietoładne,cotammająprawić?spytała
lę​kli​wieGi​squ​etta.
Takjest,proszęichmościanek,bardzoładne
za​pew​niłmęż​czy​znabeznaj​mniej​szegowa​ha​nia.
Cotobę​dzieta​kiego?za​gad​nęłaLie​narda.
SądzeniesprawiedliwePanienkiMaryi,
dialog,proszę
ła​skiwasz​mo​ścia​nek.