Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–O,nic!–odrzekłaLienardacałkiemzmieszana
–tomojasąsiadkapragnęłamówićzwaszmością.
–Alegdzietam–odparłaGisquettazarumieniona
–toLienardapowiedziaładowaszmości:mistrzu!Jatylko
rzekłam,żesięmówi:mospanie.
Młodedziewczętapospuszczałyoczy.Zagadnięty,
któremuototylkochodziło,żebysięwdaćwdyskurs,
spoglądałnaniezuśmiechem.
–Ichmościankiniemająmitedynicdopowiedzenia?
–O!Nicanic–odparłaGisquetta.
–Nie,nic–powtórzyłaLienarda.
Wysokimłodzianuczyniłjakbyruchkuodejściu;ale
ciekawebiałogłowyniemiałyochotystracićzdobyczytak
łatwo.
–Mościpanie–odezwałasięGisquettażywo,pędem
zerwanejtamylubniewiastyraptemzrezygnowanej
–mospanie!Waszmośćznaowegorycerza,który
wmisteriummagraćrolęŚwiętejDziewicy?
–ChciałaśichmościankapowiedziećrolęJupitera?
–podchwyciłnieznajomy.
–Ano,tak–podchwyciłaLienarda–atogłupia!
WaszmośćznaszwięcJupitera?
–MichałaGiborne?...Tak,pani–odpowiedział.
–Pysznemabaki!–mówiłaLienarda.
–Będzietoładne,cotammająprawić?–spytała
lękliwieGisquetta.
–Takjest,proszęichmościanek,bardzoładne
–zapewniłmężczyznabeznajmniejszegowahania.
–Cotobędzietakiego?–zagadnęłaLienarda.
–SądzeniesprawiedliwePanienkiMaryi,
dialog,proszę
łaskiwaszmościanek.