Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakrzyżu,aprzynimdwajło​trzypole​wicyipopra​wicy.
Tujużmłodetowarzyszki,rozpromienione
przypomnieniemwjazdununcjusza,obierazemzaczęły
mó​wić:
Abardziejnaprzód,uwrótAuxpeintres,byłyinne
osobynie​zmier​niebo​gatoubrane.
AkołowodotryskuSaint-Innocentłucznikpędzący
załaniązogromnymharmiderempsówimyśliwskich
trą​bek!
Akołojatekparyskichoworusztowanie,naktórym
wy​sta​wionofor​tecęDieppe!
Apamiętasz,Gisquetto,gdynuncjuszsięzbliżał,jaki
urzą​dzonona​pad,wktó​rymdaligar​dłowszy​scyAn​glicy?
AikołobramyChâte​letbyłyśliczneper​sony.
AnamościeChange,pokrytymzwierzchujakdługi
isze​roki!
Agdynuncjusznadjeżdżał,puszczononaraznamost
dodwustutuzinówrozmaitegoptactwa;bardzotobyło
ładne,Lie​nardo.
Dziśbędziejeszczeładniejprzerwałnareszcie
młodzian,słuchającytychuniesieńzwidocznym
znie​cier​pli​wie​niem.
Przyrzekaszwaszmość,żedialogbędzieładny?
spy​tałaGi​squ​etta.
Ro​zu​miesięza​pew​niłtam​ten.
Ido​dałniebezpew​nejdumy:
Tojaje​stemau​to​rem,pro​szęich​mo​ścia​nek.
Doprawdy?powiedziałydziewczęta,mocno
zdu​mione.
Doprawdy!odrzekłpoeta,krztuszącsięlekko.
Tojest,właśnie,nasdwóch:JehanMarchandspiłował