Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
so​fi​zmach,fi​gu​rach,określ​ni​kachiak​tach”.
Byłotowrze​czysa​mejnad​zwy​czajpiękne.
Ztymwszystkim,wcałejtejciżbie,wktórąaktorzy
rzucalifalamimetafor,niebyłouchamocniej
natężonego,niebyłosercabijącegoszybciej,oka
bardziejrozpłomienionego,grzbietusztywniej
wyprężonego,naducho,oko,serceikarkautora,poety,
tegodziel​negoPio​traGrin​go​ire,którychwilęprzed​temnie
powstrzymałsięodprzyjemnościujawnieniaswego
nazwiskadwómładnymdziewczynom.Odszedłokilka
krokówodnich,stanąłprzyswoimsłupieitamsłuchał,
patrzył,połykał.Łaskaweoklaski,którymiprzyjęto
początekjegoprologu,odbijałysięjeszczewjego
wnętrznościach.Zdjąłgocałkowicieówdziwnyrodzaj
kontemplacyjnegozachwytu,zjakimautorzyspoglądają
naswojepomysły,spadającejedenzadrugimzust
aktorawśródpowszechnejciszylicznegozgromadzenia.
Za​cnyPiotrGrin​go​ire!
Drogonaskosztujetaszczerość,aleniestetytrzeba
wyznać,żepierwszyzachwytwnetzostałzakłócony.
ZaledwieGringoirezbliżyłdoustupajającączaszę
tryumfuradości,aotozarazwpadławniąkropla
go​ry​czy.
Jakiśżebrakobdartus,niemogącywidaćliczyć
nadostatecznąjałmużnęwśródzbitychwjednąmasę
tłumów,gdywynagrodzenie,jakieznalazłwkieszeni
bliższychsąsiadów,uważałbezwątpieniazamało
poważne,umyśliłsobierozsiąśćsięnawidocznym
miejscu,byściągnąćkusobiespojrzeniaigroszaki.
Wdrapałsięwięcwczasiepierwszychwierszyprologu
posłupienagzymsprzyestradzieitusię
umocowawszy,błagałpospólstwoowzglądilitość,
pokazującmuswojełachmanyiohydnąranęnaprawej
ręce.Zresztą,milczeniaanijednymsłowemnie
prze​ry​wał.