Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
17
3.
Araztomisięnawetcośśniło.Niepamiętamjednak,kiedy.Zatopamiętam,
żeztegośnieniaobudziłamsięwnocy.Zmęczonabyłam,gdypopółnocyszłam
dołóżka.Możedlategoprzyszedłsen.Widziałamciebie,jakpłynieszwielkim
statkiem,asłońcezachodziłodalekozahoryzontem.Byłeśmałyniczymdziecko,
ajednocześniedorosły.Niewiem,skądmisięwziąłtenstatek,nigdywcześniej
czegośpodobnegoniewidziałam.Aztego,comówiłeś,doKanadyleciałeśsamo-
lotem.Samjakpalec,bonikogowtedyniemiałeś.Natymstatkuteżbyłeśtylkoty,
nikogowięcej.Apotemprzyszłaburza.Dziwnabyłataburza.Błyskawicerazporaz
przecinałyniebo,aledeszczwcaleniepadał,falesięnieunosiłyibałwanówżad-
nychnietworzyły.Grzmotówteżniesłyszałam.Pomyślałam,żechybazupełnieog-
łuchłam,boktotowidział,żebyburzabyłatakacicha.Burzatoburzaniebomusi
sięczasamiwyszaleć,poturbowaćzziemią.
Noipowiedzmiteraz,cotowszystkomiałoznaczyć?CzyuwaswKanadzie
burzenaprawdętakiełagodne?Toinnykontynent,toteżwcalebymsięniezdzi-
wiła,gdybyokazałosię,żetamtejszeburzemajązupełnieodmiennyprzebiegod
naszych.Bounas,jakpiorunwalnie,toporcelanapotrafizkredensunapodłogę
pospadać.Ajakwiatrzawyjeprzezszparywoknach,tostrachdopokojuwchodzić,
żebyczłowiekaczasaminieporwałoinieponiosłokurzece.
Aleciepłowmieszkaniutomymamy.Twójojciecjeszczewdawnychczasach,
zarazjakposzedłnarentęizacząłpracowaćwelektrociepłowni,załatwił,żebydo-
łożylinampokilkażeberekdokaloryferów.Przyszlijegokoledzyzpracyiwkil-
kagodzinwszystkozrobili.Przeztodzisiajmusimywięcejpłacićzaogrzewanie,bo
kilkalattemuzamontowanonamtakieczujnikiztermometrami,comierząciepło,
iten,ktomawiększykaloryfer,tracinatym.Wtympioniewszyscymająmieszkania
takiejsamejwielkości,acizdołuizgóryniegrzejątyle,comy,boichczęstonie
ma.młodzi,musząchodzićdopracy.Gdybypobieranoopłatyodmetrakwa-
dratowego,aniewedługczujników,towyszlibyśmynatymlepiej.Ktotamjednak
zwracaterazuwagęnastarychludzi.Potrzebująnastylkowtedy,gdytrzebazacoś
zapłacić.Arentyunasmizerne.
Tojeszczeniebyłkoniectamtegosnu.Błyskawicepoznikałyistatekdotarł
dobrzegu.Jakaśdziwnatobyłakraina:bezroślin,bezzwierząt,żadnychdomów,
żadnegoportutylkowielkapustkarozciągałasięwokół.Jakokiemsięgnąć,nie
byłonic,pozametalowymiprętami.Sterczałyzżółtejziemiitworzyłycośjakby
las.Byłyróżnejwielkości,jednewyższe,drugieniższe.Wiedziałam,żeteprętywy-
rastajązzieminiczymdrzewa.Tobyłyżywepręty.Imiałyszerokieliściezprze-
zroczystejfoliiplastikowej,którecichołopotałynawietrze.Atystałeśwtymkraj-
obrazie,samotnyjakkciuk,izoczuciekłyciłzy.Aleuśmiechałeśsiędomnie,jak-
byśchciałmipowiedzieć,żewszystkojestdobrze,żetowszystko,cowidzę,jest
takie,jakmabyć.
Niewiem,odkogotensendomnieprzyszedłiczytenktośmidobrzeżyczył.
Śmiemwtopowątpiewać.Wkażdymraziegłowamnieztegośnieniarozbolałaimu-
siałamczołoowinąćręcznikiemnasączonymoctem.Itakprzeleżałamdorana.
Dzisiajtaksobiemyślę,żetensenbyłowędrowaniu.Mójojciecimatkaopu-
ściliswoichiszukaliszczęściazaBugiem,potemmnieiichstamtądwypędzono
ikazanomieszkaćtutaj,twójojciecteżopuściłsweziemie,boniebyłowdomudla
niegomiejsca,apotemtywywędrowałeśzaocean.Idosiódmegopokoleniarodzi-
nanaszabędzietakwędrować.Boktorazrozpocząłwędrówkę,tegogonićbędzie,
dotrzetam,gdziemusidotrzeć.Amyjeszczeniedotarliśmy.Boniejestłatwo
znaleźćmiejscedlasiebienatymświecie.TwojedzieciopuszcząkiedyśKanadę